– Naszemu sąsiadowi lekarze nie dawali żadnych szans – opowiada pani Eliza z Wiktoryna. – Tymczasem dzięki wodzie ze studzienki żył jeszcze ponad 8 lat.
Używał tylko jej zarówno do picia, jak i do mycia – kontynuuje pani Eliza. – Dzięki niej wyleczył nawet jaskrę. Studzienka Zygmuntowska przyciąga od wieków ludzi liczących na cudowną moc wody tryskającej u stóp figurki Matki Bożej. – W dni powszednie rzadko kogoś można przy niej spotkać – mówi mieszkanka Wiktoryna. – Ale w weekendy, zwłaszcza w cieplejszych miesiącach, przyjeżdżają całe grupy autokarami. Bo to naprawdę jest cudowne źródełko. Woda z niego, tak jak święcona, nie zatęchnie, nawet gdy długo stoi w zamkniętym naczyniu. Leczy przede wszystkim oczy, wrzody, rany – dodaje pani Eliza. Aby dotrzeć do źródełka, należy przejść gruntową drogą, najlepiej pieszo, ok. 200 m od ostatnich zabudowań Wiktoryna. Tam zobaczymy ocembrowaną drewnem studzienkę z zadaszeniem, powyżej której stoi piaskowcowa figura Matki Bożej. Na postumencie widnieje historia powstania studzienki. Legenda podaje, że król Zygmunt III pojawił się w tych okolicach, by stłumić rokosz sandomierski, podniesiony m.in. przez wojewodę krakowskiego Mikołaja Zebrzydowskiego. Był rok 1606. Wojska królewskie rozlokowały się nieopodal Ćmielowa, naprzeciw wojsk rokoszan. Niestety, żołnierze pana kasztelana odcięli królewskich od dostępu do wody, co szybko dało się odczuć. Konie padały, żołnierze zaś, osłabieni z pragnienia, nie mieli sił. Towarzyszący władcy, niemłody już, ulubiony kaznodzieja nadworny ks. Piotr Skarga zaczął wznosić prośby do Boga o ocalenie. Kiedy tak gorąco się modlił, ukazała się mu Najświętsza Panienka, wskazując miejsce, w którym miała znajdować się woda. I rzeczywiście, nagle popłynął z ziemi czysty zdrój. Żołnierze królewscy wzmocnieni, jak się później okazało, cudowną wodą, rychło pokonali rokoszan pana Zebrzydowskiego. Na cześć władcy studzienkę nazwano Zygmuntowską. Tyle legenda o powstaniu źródełka. Sława o cudownej mocy wody z Zygmuntowskiej Studzienki szybko obiegła cały kraj. Jeszcze w XIX wieku przyjeżdżali po nią ludzie aż z odległego Lwowa. Wieść o źródełku w początkach ubiegłego stulecia dotarła również do ks. Jana Wiśniewskiego, miłośnika historii, regionalisty, który w 300. rocznicę „cudu ks. Piotra” wystawił figurę Matki Bożej z napisem czytelnym do dzisiaj, głównie dzięki renowacji przeprowadzonej w 2006 r. Wśród okolicznych mieszkańców do dzisiaj krąży podanie, że z mocy wody Zygmuntowskiej Studzienki czerpali również legioniści komendanta Józefa Piłsudskiego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marta Woynarowska