„Moja córeczka dogorywa”. Ewangelia opowiada o prawdziwym życiu. Historia Jaira wciąż się powtarza.
1 Tylu rodziców musi patrzeć na swoje chore dzieci. To przejmujący obraz. Może i nas spotkał kiedyś ten rodzaj bólu – bezsilne spoglądanie na cierpienie kogoś bliskiego. A może ktoś obok mnie przeżywa właśnie coś takiego. Jair szuka ratunku u Jezusa, a On od razu rusza do jego domu. Nie mamy takiej uzdrawiającej mocy jak Chrystus, ale możemy, jak On, iść do domu cierpienia, do domu żałoby, modlić się, położyć rękę na umęczone ciało... Tam, gdzie jest szczere współczucie, miłość, tam pojawia się nadzieja. 2„Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa”. Kolejny obraz cierpienia. Czy ta osoba nie miała odwagi stanąć przed Jezusem jak Jair i błagać o pomoc? Ważny jest tu kontekst. Kobieta w czasie krwawienia uchodziła za rytualnie nieczystą, a jeśliby kogoś dotknęła, to przekazuje mu nieczystość (Kpł 15,25-30). Czy potrafimy sobie to wyobrazić? Ta kobieta przez 12 lat czuła się nieczysta, upokorzona swoją dolegliwością, samotna w bólu, może obwiniająca siebie, że „rozsiewa” nieczystość. Jeśli pamiętamy o tych okolicznościach, to lepiej rozumiemy jej determinację i odwagę przekroczenia rytualnego zakazu. Ona nie chce dotknąć samego Jezusa, bo nie chce Mu przekazać nieczystości. Wystarczy jej Jego płaszcz. Ale wierzy, że Jezus ją uzdrowi. Nasze choroby, słabości, grzechy zamykają nas nieraz w poczuciu nieczystości, niegodności, winy. Aby doświadczyć uzdrowienia, trzeba przełamać pewną barierę wstydu. My też nie możemy dotknąć samego Jezusa, musi nam wystarczyć Jego „płaszcz” (Kościół, sakramenty). 3„Kto dotknął się mojego płaszcza?”. Jezus szuka kontaktu z ową kobietą. Samo uzdrowienie fizyczne to za mało. On chce uleczyć także jej poranioną psychikę i spotkać się z nią. „Przyszła zalękniona i drżąca”. Była przekonana, że przekazała Jezusowi nieczystość, ale wyznała Mu całą prawdę. I to dopiero było jej pełne wyzwolenie. Stoimy nieraz w tłumie w kościele z poczuciem anonimowości. Tylu ludzi zawraca Panu Bogu głowę, co ja tam będę ze swoimi sprawami się pchał. Jezus szuka nas w tłumie, chce poznać każdego, kto dotyka z wiarą Jego płaszcza. Bierz na siebie moje brudy. Chce spojrzeć w moje zalęknione oczy, uspokoić drżenie, powiedzieć: „córko, synu…”. 4„Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?”. Rzeczowe, konkretne do bólu pytanie musiało być jak miecz wbity w serce Jaira. „Jezus słysząc, co mówiono…” – Pan natychmiast dostrzega, jak bardzo obcesowo przekazano Jairowi wieść o śmierci dziecka. Kieruje do niego słowa zachęty i otuchy: „Nie bój się, tylko wierz”. Czyli, nie słuchaj wszystkiego, co mówią ludzie. Ufaj Bogu, nie rezygnuj z Jego pomocy, nawet wtedy, gdy Ci mówią, że nie ma Go już po co trudzić. Warto porozmyślać o wierze Jaira i owej kobiety.•
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz