Porozumienie Organizacji Lekarskich, zrzeszające największe związki zawodowe medyków, zaapelowało w liście do premiera Donalda Tuska o interwencję ws. umów z NFZ na wypisywanie recept refundowanych. Lekarze domagają się wycofania z nich zapisów o karach.
List do premiera skierowali: Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy, Federacja Porozumienie Zielonogórskie, Polska Federacja Pracodawców Ochrony Zdrowia i Stowarzyszenie Lekarzy Praktyków. Medycy piszą o groźbie kryzysu systemu ochrony zdrowia.
Organizacje te wezwały lekarzy, by nie podpisywali z NFZ umów upoważniających ich do przepisywania leków refundowanych. Jak podkreślają, powodem są zawarte w tych umowach krzywdzące warunki dot. m.in. kar za niewłaściwe wypisanie recepty. Takie rekomendacje przedstawiła także Naczelna Rada Lekarska.
Według medyków od 1 lipca zdecydowana większość (80-95 proc.) prywatnych gabinetów nie będzie miała prawa wystawiać recept refundowanych. Lekarze mają także nie wypisywać recept refundowanych w żadnej placówce, w której pracują.
"Nasze środowisko domaga się rozwiązań prawnych, które wyłączą lekarza z zajmowania się sprawami innymi, niż wynikające z procesu leczenia, czyli związanymi z procesem refundacji i biurokracją, którą próbują na nas scedować urzędnicy MZ i NFZ" - piszą organizacje lekarskie.
Dodają, że list do premiera wynika z braku reakcji MZ na apele środowiska lekarskiego, co może skutkować kolejnym kryzysem.
Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz powiedział w środę, że kwestia umów między lekarzami a NFZ powróci po wyborze nowego prezesa Funduszu. "Umowy te są podpisywane między NFZ a lekarzem, w związku z tym po wyłonieniu nowego szefa NFZ pochylimy się nad tematem treści zarządzenia" - dodał. Podkreślił, że "z całą pewnością temat tego zarządzenia będzie jednym z pierwszych tematów", jakie zostaną podjęte po wyłonieniu nowego szefa NFZ.
"Przychodnie i szpitale pracują na podstawie umów podpisanych z NFZ kilka lat temu, zaś zarządzenie, o którym mówimy, dotyczy umów indywidualnych lekarzy w gabinetach prywatnych z NFZ. Blisko 50 proc. tych umów zostało podpisanych" - mówił Arłukowicz.
W środą z ministrem spotkali się przedstawiciele Naczelnej Rady Lekarskiej i Naczelnej Rady Aptekarskiej. Przedstawiciel NRL Jacek Kozakiewicz powiedział dziennikarzom, że Arłukowicz podczas spotkania ocenił wzór umowy na wypisywanie recept na leki refundowane jako zły, który powinien zostać zmieniony.
Spotkanie w sprawie planowanego protestu lekarzy, którzy od 1 lipca zapowiadają wypisywanie tylko pełnopłatnych recept, także w środę zorganizowała rzecznik praw pacjenta Krystyna Kozłowska. Uczestniczył w nim m.in. Arłukowicz, p.o. prezes NFZ Zbigniew Teter oraz doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego ds. zdrowia Maciej Piróg.
Po spotkaniu Kozłowska powiedziała dziennikarzom, że pacjenci, którzy po 1 lipca będą mieli problemy z otrzymaniem od lekarzy recept na leki refundowane, powinni zgłaszać to dyrektorom szpitali lub przychodni, a jeśli to nie poskutkuje - powiadamiać jej biuro.