W niedzielnych wyborach parlamentarnych w Grecji konserwatywna Nowa Demokracja (ND) zdobyła 27,5-30,5 proc. głosów, a lewicowa SYRIZA 27-30 proc.; PASOK uzyskał około 11 proc., a neofaszystowska Złota Jutrzenka 6-7,5 proc. - wynika z sondaży exit poll.
Według sondaży PASOK może mieć między 10 a 12 proc.; 6 do 7,5 proc. głosów, które zdobyła skrajnie prawicowa, antyimigrancka Złota Jutrzenka, pozwoli jej wejść do parlamentu.
Bez względu na ostateczny wynik wyborów pewne jest już, że skoro żadna partia nie zdobyła zdecydowanej większości głosów, znów konieczne okazuje się utworzenie koalicji - pisze AFP.
Są to drugie wybory parlamentarne w Grecji w ciągu sześciu tygodni; po wyborach 6 maja nie udało się utworzyć koalicji i powołać nowego gabinetu.
Gdyby i tym razem żadnej partii nie udało się utworzyć koalicji, Grecję czekają nowe wybory już w lipcu. Do tego czasu mogą wyczerpać się zupełnie środki finansowe, jakimi dysponują Ateny; w budżecie państwa nie będzie pieniędzy na emerytury ani pensje dla sektora państwowego.
Wynik niedzielnych wyborów w Grecji może przesądzić o jej pozostaniu w strefie euro. Jest to najbaczniej obserwowane głosowanie w Unii, ze względu na powszechne obawy, że wyjście Aten z unii walutowej nasili kryzys finansowy w całej Europie i odbije się na powiązanych z UE gospodarkach, jak USA i Chiny.
UE obawia się zwycięstwa SYRIZY. Jej lider Aleksis Cipras obiecywał odrzucenie zobowiązań Grecji wobec UE i Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) podjętych przez Ateny w zamian za pomoc w wysokości 240 mld euro.
Cipras wprawdzie nie chce, by kraj wyszedł w unii walutowej (według sondaży nie chce tego trzy czwarte Greków), ale w opiniach mediów i ekspertów politycznych ewentualne zwycięstwo Syrizy przybliży wyjście bądź wykluczenie kraju ze strefy euro.
Gdyby SYRIZA wygrała i zdołała sformować koalicję z innymi radykalnymi formacjami, mimo deklarowanej przez nią woli pozostania w unii walutowej i tak może okazać się to nieuchronne: sytuacja gospodarcza może pogorszyć się tak dramatycznie, iż nowy gabinet sam zdecyduje o wyjściu z euro, albo kraje strefy wyrzucą Ateny ze swego klubu - przewidują eksperci.
Po poprzednich wyborach, które odbyły się 6 maja, żadnej partii nie udało się utworzyć rządu. Blisko 70 proc. głosów zdobyły wówczas partie sprzeciwiające się reformom i drastycznym oszczędnościom, narzuconym Grecji w zamian za pomoc finansową.
Jeżeli po niedzielnym głosowaniu uda się sformować koalicję i utworzyć rząd, lecz nowy gabinet nie dotrzyma zobowiązań dotyczących oszczędności, Grecja może zostać pozbawiona pomocy finansowej z zagranicy, czyli od UE, MFW i Europejskiego Banku Centralnego, a ponieważ nie jest w stanie pozyskiwać pieniędzy na rynkach, może to oznaczać niewypłacalność państwa.