W samobójczym zamachu w stolicy Jemenu, Sanie, zginęło w poniedziałek 96 żołnierzy, a prawie 300 zostało rannych - poinformowały źródła medyczne. Ataku dokonano w czasie przygotowań do wojskowej defilady. Poprzedni bilans mówił o ok. 50 zabitych i dziesiątkach rannych.
Zamachowiec ubrany w mundur wojskowy wysadził się w powietrze na placu, na którym żołnierze przygotowywali się do wtorkowej defilady z okazji 22. rocznicy zjednoczenia kraju. Według świadków po ataku na ziemi widać było fragmenty ciał ofiar; są obawy, że liczba zabitych może wzrosnąć.
Na miejscu zamachu obecni byli jemeński minister obrony i szef sztabu; żadnemu z nich nic się nie stało.
Agencja AFP odnotowuje, że to pierwszy na tę skalę zamach terrorystyczny w Sanie od dojścia do władzy w lutym prezydenta Jemenu Abd ar-Rabiego Mansura al-Hadiego. Jedną z jego obietnic wyborczych było zwalczanie Al-Kaidy w kraju.
Poniedziałkowy zamach nastąpił w czasie, gdy jemeńska armia prowadzi od 12 maja zakrojoną na szeroką skalę ofensywę przeciwko Al-Kaidzie. Ma ona celu odbicie z rąk bojowników kontrolowanych przez nich miast na południu kraju. Do tej pory w walkach zginęło 213 osób, w tym 147 bojowników terrorystycznej siatki - wynika z bilansu francuskiej agencji.
Bojownicy wykorzystali polityczną niestabilność w Jemenie, kraju sparaliżowanym przez większość ubiegłego roku przez protesty przeciwko prezydentowi Alemu Abd Allahowi Salahowi, który po 33 latach rządów został zmuszony do ustąpienia na fali ulicznych protestów.