Nikogo nie chciałyśmy naśladować. Nasz hit Biało-Czerwonych miał brzmieć tak, jak my czujemy ten sport – mówi Irena Krawiec, liderka zespołu Jarzębina z Kocudzy Drugiej. Dziś już chyba nikt w Polsce nie pyta: a gdzie to?
Bocianie gniazda po prawej i lewej. Im bliżej Lubelszczyzny, tym więcej. I coraz rzadziej przerywana ściana lasu. W głąb ciemnego boru co roku zapuszczają się okoliczni gospodarze, by zebrać jak najwięcej jagód, żurawiny i grzybów. I sprzedać potem przy drodze. Zwłaszcza gdy o inne zajęcie trudno. Czyste powietrze i sielskie krajobrazy mają przecież swoją cenę: brak odpowiedniej liczby zakładów przemysłowych, które mogłyby zapewnić pracę wielu mieszkańcom. Przydrożne kapliczki – jak ta św. Marcina na polach Branewki-Kolonii, z XVII w. – mówią jednak, że ludziom tu jak u Pana Boga za piecem. I coraz liczniejsze krzyże, najczęściej przypominające o szalejącej kiedyś w okolicy zarazie. Kampania reklamowa województwa pod hasłem: „Lubelskie. Smakuj życie” idealnie pasuje do tego, co czuje zmęczony hałasem aglomeracji przyjezdny. Wszystko dzieje się wolniej, spokojniej. Może z wyjątkiem Kocudzy w powiecie janowskim, do której od dwóch tygodni bez przerwy przyjeżdżają ekipy telewizyjne. Praktycznie nieznana w kraju wieś nagle znalazła się w centrum zainteresowania.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina