Parujące jeziora widziane z pędzącego pociągu, krzyk mew w Sasinie, placki z cukinii w Rydzewie. To wszystko będzie powtórzone?
04.05.2012 09:16 GOSC.PL
Parujące jeziora mazurskie, które dostrzegłem przez brudną szybę, gdy „obudziłem się w pędzącym pociągu, nie wiedząc gdzie jestem jak zwykle”. Znikające w oddali uśpione, zardzewiałe stacyjki Łankiejmy, Korsze.
Weselne pary wirujące o północy na rynku rumuńskiego miasteczka, gdy muzyka kapeli cygańskiej odbijała się od szyb mojego autobusu.
Krzyk mew, zapach smażonej ryby i rozpalony piasek przy wejściu do morza wśród karłowatych sosenek w Sasinie.
Zimny wiatr rozdzierający chmury i smagający nasze twarze na szczycie latarni morskiej Stilo.
Wielka Racza, Ochodzita i przyprószone śniegiem Tatry obserwowane z hamaku w Istebnej.
Puściutka dziewicza Dolina Białej Wody o świcie.
Żaby przekrzykujące się na nabożeństwie majowym w oblanej jeziorem Studzienicznej.
Dziki taniec Indian wirujących na rozgrzanym do czerwoności bruku w Guadalupe.
Placki z cukinii pałaszowane na dłuugim pomoście wśród trzcin w Rydzewie.
Mógłbym wymieniać i wymieniać. Rzucam jedynie kilka przykładów z brzegu. To pierwsze obrazy, impresje, które spływają, gdy przymykam oczy. Jedne z milionów podobnych.
Skoro na tym „gorszym ze światów” Bóg stworzył takie zapierające dech w piersiach „okoliczności przyrody”, czy w niebie nie miałby ich powtórzyć? W wersji ulepszonej, odartej ze zła? To jedynie intuicja. Ale – wierzę – prawdziwa.
Istnieje ciągłość między tym światem a tamtym – opowiada ks. dr Grzegorz Strzelczyk – Tyle, że Pan Bóg przeniesie go do wersji 2.0. Podciągniętej, lepszej. Wierzę w to, że Bóg – najbardziej kreatywna trój-osoba wszechświata będzie nas nieustannie czymś zaskakiwał. Niebo będzie dopełnieniem stworzenia. Skoro ten świat będzie przemieniony, to dlaczego miałby być z niego usunięty aspekt estetyczny?
(w galerii poniżej: zdjęcia autora komentarza)
Marcin Jakimowicz