Obłuda jest hołdem, jaki występek składa cnocie.
I trzeci motyw oczywistości propozycji posła Żalka. Alokucja Benedykta XVI do uczestników Międzynarodowego Kongresu Farmaceutów Katolickich adresowana była do aptekarzy pracujących w ogromnej większości w państwach otwarcie aborcyjnych. Stąd ich problemy, stąd minimalny postulat sprzeciwu sumienia, prawa od nieprzykładania ręki do zła w sytuacji, gdy nie możemy mu bezpośrednio zaradzić. W Polsce jednak jesteśmy w lepszej sytuacji, chlubimy się prawem, które teoretycznie chroni ogromną większość dzieci poczętych. Prawo to rządząca Platforma Obywatelska w swym oficjalnym programie uznaje za ukoronowanie ładu prawnego i moralnego. Prawo to wyklucza produkcję i rozprowadzanie środków aborcyjnych. Prawo wyklucza – ale, niestety, od wielu lat widzimy, jak w odniesieniu do najsłabszych rządy prawa coraz bardziej ustępują miejsca rządom ideologii. Ustępują, bo ci, którzy powinni bronić prawa do życia, zadowalają się tym, że jest wystarczająco bronione na papierze. Widzieliśmy, jak w ciągu ostatnich lat ustawodawstwo to coraz bardziej pozbawiano treści: nie ma już chronić dzieci poczętych w szkolnych związkach gimnazjalistów (o czym przesądziła „sprawa Agaty”), nie ma chronić dzieci poczętych in vitro (na podstawie arbitralnie ogłoszonej koncepcji próżni prawnej), nie ma być traktowane jako część porządku prawnego, a jedynie jako katolicki postulat moralny (co jasno wynika z wyroku w sprawie Alicja Tysiąc przeciw „Gościowi Niedzielnemu”). I jak się teraz okazało, prawo to nie dotyczy już dzieci zabijanych farmakologicznie, w najwcześniejszej fazie rozwoju.
Zalegalizowanie i przymus dystrybucji środków aborcyjnych to – mówiąc najprościej – afera, jedna z największych, najbardziej dramatycznych, ale jednocześnie najłatwiejszych do wyjaśnienia i przerwania. Tą aferą powinna zająć się opozycja. To jej egzamin – tak jak dla posłów obozu władzy egzaminem z minimalnej odpowiedzialności społecznej jest solidarność z posłem Żalkiem.
Marek Jurek