Logika Breivika: cel uświęca środki

Norweski zamachowiec mówi, że jest „nowym templariuszem”. Przekonuje, że należy do międzynarodowej siatki.

Korespondent BBC Matthew Price obserwujący proces, relacjonuje, że Breivik dziś przed sądem wydawał się bardziej spięty i już nie tak pewny siebie, jak wczoraj czy przedwczoraj.

Dzisiejsza rozprawa ma przynieść odpowiedź na pytanie, czy Breivik faktycznie działa w obrębie międzynarodowej siatki nacjonalistycznych ekstremistów, czy są to po prostu jego fantazje.

Jak przekonuje Price, Norwegowie zwyczajnie nie wierzą w zapewnienia Breivika, jakoby faktycznie nawiązał kontakty z innymi ludźmi o podobnych jemu poglądach.

Tymczasem Breivik przekonuje, że spotykał się chociażby z nacjonalistami serbskimi. Mówił, że jest członkiem międzynarodowej organizacji zrzeszającej „nowych templariuszy”. Nie chciał jednak zdradzać szczegółów tych kontaktów. Mówił jedynie, że takowe były. Miały trwać od 2002 roku. W ramach tej organizacji miał używać pseudonimu Sigurd (norweski król z XII stulecia).

Jakie są cele Breivika i towarzyszy, o których istnieniu przekonuje? We wczorajszym półgodzinnym wystąpieniu, Breivik przekonywał, że powinien zostać uniewinniony, bo działał w dobrej wierze. Chciał przecież ochronić swój kraj przed „rakiem”, którym jest Islam i „wielokulturowym piekłem”, jakie szerzy się w Oslo. Nieustannie przekonuje, że jego czyn był co prawda brutalny, ale zły nie był, chciał bowiem bronić rdzennych Norwegów - chrześcijan, którzy są we własnym kraju dyskryminowani i są mniejszością.

Breivik mówił dziś, że jednym z jego mentorów jest król Ryszard Lwie Serce. Wczoraj wspomniał indiańskich wodzów – Siedzącego Byka czy Czarnego Konia, którzy w II połowie XIX wieku walczyli z białymi w USA. Jak przekonywał, są oni bohaterami, a nie terrorystami – pisze „Gazeta Wyborcza”.

Tymczasem, jak zauważa „Rzeczpospolita”, światowe media są ostrożne w nazywaniu Breivika terrorystą. Częściej określa się go „masowym mordercą”. Chodzi o to, żeby ostatecznie przekreślić obraz Breivika jako człowieka, który walczy o niepodległość – tak jak środkami terrorystycznymi o niepodległość walczą chociażby członkowie ETA.

Kontrowerysjna linia obrony – jak wyjaśnia „Rzeczpospolita” – koncentruje się głównie na uwypukleniu politycznych motywów zbrodni.

Jednak z drugiej strony, trudno Breivika nazwać – jak chociażby robi to prasa francuska – „masowym mordercą”. Tacy ludzie często bowiem strzelają do ludzi bez zastanowienia, a ostatni pocisk zostawiają sobie – czytamy w „Rz”.

Breivik ma swój manifest. Przed sądem chce udowodnić, że nie jest szaleńcem, ale „wybawcą”.

Obecnie proces obserwują biegli psychiatrzy, Póki co, są dwie rozbieżne opinie na temat norweskiego zamachowca i jego stanu psychicznego. Pierwsza opinia uznawała go za niepoczytalnego. Druga, wręcz przeciwnie. Jednak z aktualnych informacji wynika, że Breivik – bez względu na to, czy będzie uznany za niepoczytalnego, czy też nie – już nigdy nie wyjdzie na wolność. Maksymalnie może zostać skazany na 21 lat więzienia – jeśli biegli orzekną, że jest poczytalny. Jeśli nie, trafi do zakładu psychiatrycznego. Najprawdopodobniej jednak nie wyjdzie ani z jednego, ani z drugiego, jeśli specjalna komisja uzna, że stanowi zagrożenie dla publicznego bezpieczeństwa – tłumaczył Jakub Godzimirski, ekspert Norweskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

« 1 »

jad