Kowal zawinił…

Sprawa INDECT. Choć wycofał się rząd, winna jest jak zwykle opozycja.

Prace nad projektem systemu wykrywania zagrożeń INDECT będą kontynuowane, mimo wycofania się z niego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, deklarują władze AGH. Przy okazji poniedziałkowej konferencji prasowej dostało się od naukowców… ale nie partnerom, którzy zostawili AGH na lodzie, lecz opozycji, za podnoszenie zagrożeń dla wolności obywatelskich, jakie niesie ten projekt.

To prawda, publicznie pytania w sprawie INDECT zadawała głównie Barbara Bubula z PiS. Ale doprawdy, to jej poselski obowiązek. Zwłaszcza, jeśli mamy do czynienia z projektem badawczym przywołującym skojarzenia z filmowymi thrillerami („Wróg publiczny”, „Eagle Eye”), w których służby specjalne zbierając dane z satelity i kamer przemysłowych, są w stanie inwigilować wszystko i wszystkich. Pytania w tej sprawie, to obowiązek opozycji w kraju, który przoduje w sięganiu po bilingi obywateli i ściga internautów za nieprawomyślne zabawy w internecie.

Władze AGH mówią, że w tym przypadku wszelkie obawy są bezzasadne, a projekt zwiększy poczucie bezpieczeństwa mieszkańców miast, wykrywając na czas wszelkie zagrożenia, nie tylko terrorystyczne. Nie ma powodu, by naukowcom nie wierzyć. Wystarczyło zatem zaprosić ich na wspólną konferencję prasową lub otwarte posiedzenie połączonych komisji sejmowych i rozwiać wszelkie wątpliwości. Pokazać nowe możliwości, technologiczne zabezpieczenia i prawne oprzyrządowanie uniemożliwiające nadużywanie władzy uzbrojonej w INDECT. A potem wykorzystać tę sprawę do poważnej publicznej debaty nad kluczowym dylematem epoki terroryzmu: ile prywatności można oddać w zamian za zwiększenie naszego bezpieczeństwa.

Zamiast tego minister Cichocki najpierw nie reaguje na kolejne zapytania poselskie, a potem cichcem, via komunikat na stronie internetowej, wycofuje się z projektu.  Dociskany przez dziennikarzy , dlaczego tak postępuje, mówi coś o „niepokojach społecznych” i „zapowiadanych protestach”. Znaczy – winna opozycja. Krzyczy, więc my się obrażamy, bierzemy swoje zabawki i idziemy do domu.

Ostry protest AGH jest całkowicie zrozumiały. Mamy bowiem do czynienia z poważnym projektem (15 mln), realizowanym za pieniądze europejskie od wielu miesięcy, z którego rząd się wycofuje z dnia na dzień, bez merytorycznego uzasadnienia, wyłączenie z obawy przed wizerunkowymi stratami w sondażach (lekcja ACTA odrobiona). To rzeczywiście skandal, ale pretensje należy kierować do tych, którzy nie wykonują swoich obowiązków, nie chcą ponosić odpowiedzialności za podjęte decyzje, a nie do opozycji, która swoje (kontrolne) funkcje wypełnia.

Polska polityka od dawna stoi na głowie. Warto, żeby przynajmniej świat nauki trzymał się mocno realiów.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Piotr Legutko