Zamknięta za grubymi murami klasztoru, przez całe zakonne życie nie ruszyła się z miejsca. Dziś jest patronką misji i podróżuje po całym świecie. Do tej pory odwiedziła kilkadziesiąt krajów. W tym roku zawitała do Polski.
Czy to nie przesada? Jak to możliwe, by ktoś, kto nie wysunął czubka nosa poza klasztor opiekował się misjonarzami jeżdżącymi na krańce świata? Przecież Teresa Martin nigdy nie była w Chinach, nie pracowała w sięgających nieba Andach, ani nie karmiła głodnych mieszkańców afrykańskich wiosek. Już wyjaśniam... To dlatego, że święta Teresa Martin, zwana popularnie Małą Tereską albo świętą Teresą od Dzieciątka Jezus, przez całe życie oprócz tego, że gorąco modliła się za świat, marzyła o podróżowaniu. Pisała nawet w swoim pamiętniku: „Pomimo swojej małości chciałabym (...) być Apostołem, przemierzać świat głosząc Twoje imię i postawić na ziemi niewiernych Twój zwycięski Krzyż”. Dziś spełnia się jej pragnienie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz