90 lat temu powstała Młodzież Wszechpolska. Jaki miała wpływ na Polskę?
Nowa rzeczywistość
II wojna światowa położyła kres przedwojennemu ruchowi narodowemu w Polsce. Także Młodzieży Wszechpolskiej. Została odtworzona dopiero w 1989 roku przez młodych ludzi, którym przewodził Roman Giertych – wnuk ideologa młodego pokolenia międzywojennych narodowców Jędrzeja i syn Macieja. Młodzież Wszechpolska organizuje spotkania dyskusyjne, debaty i manifestacje. Jednak to nie prelekcje historyków czy pomoc w budowie kościołów na Ukrainie trafiają do mediów, a manifestacje przeciwko Paradom Równości i bójki pseudokibiców po marszach organizowanych przez narodowców. – Działalność MW po 1989 roku nie ma wiele wspólnego z tym, co działo się w XX-leciu międzywojennym. To bardziej epifenomen subkultur młodzieżowych i pewna moda na prawicowe ideologie, swoiste naturalne odreagowanie „w prawo” po okresie PRL – mówi Chwedoruk. Dodaje, że współcześni endecy mają problem z odnalezieniem w aktualnej rzeczywistości: nie potrafią zrozumieć stosunku swoich poprzedników do niepodległości i geopolityki, mają problem z relacją wobec Zachodu. Rafał Łętocha zarzuca Wszechpolakom małą kreatywność. – Mamy do czynienia z epigoństwem, jest tu zbyt wiele historyzmu, sięgania po hasła, które już dziś nie mają znaczenia. Kopiowania stanowisk sprzed kilkudziesięciu lat, jak np. antysemityzmu czy przywiązania do Rosji – mówi.
Przed tymi zarzutami broni się obecny prezes MW, Robert Winnicki. – Jest prawdą, że przedstawiciele subkultur byli obecni w MW, ale tak jest w coraz mniejszym stopniu. Wielu z nich dzięki działalności u nas stało się wartościowymi członkami społeczeństwa – mówi. Nie zgadza się też ze stwierdzeniem o politycznym antykwaryzmie jego formacji. – Tak było rzeczywiście, ale gdzieś do 2007 roku. Odchodzimy od stereotypowych wyobrażeń na temat tego, czym powinna być myśl narodowa. Kwestia żydowska obecnie w Polsce nie istnieje i nie ma sensu się nią zajmować. Nie można też zadekretować po wiek wieków, że ktoś, np. Niemcy, jest naszym wrogiem lub przyjacielem. To jest sprzeczne z ideą narodową, która szuka interesu narodu w każdej sytuacji – tłumaczy.
Skok w przyszłość
Winnicki, który kieruje MW od 2009 roku zdaje sobie sprawę z problemów swojej formacji. – Jesteśmy cieniem Młodzieży Wszechpolskiej sprzed wojny, tak samo zresztą jak cieniem jest cały ruch narodowy – przyznaje. Jednocześnie stwierdza, że chce patrzeć w przyszłość i twórczo czerpać z tradycji, która była wbrew pozorom bardzo postępowa. Za wyraz zmiany podejścia Wszechpolaków do swej dotychczasowej działalności można uznać Marsz Niepodległości, który poparło bardzo wiele osób niezwiązanych z endecją. 11 listopada 2011 roku ulicami Warszawy maszerowało ponad dwadzieścia tysięcy osób, które chciały w ten sposób zamanifestować swój patriotyzm.
To wydarzenie jest niezrozumiałe dla Rafała Chwedoruka, który stwierdza, że 11 listopada nigdy nie był świętem endeków, co najwyżej jako rocznica zwycięstwa Ententy w I wojnie światowej. – Nie możemy walczyć z tym, że dla Polaków 11 listopada to Święto Niepodległości. To byłoby utopijne. Lepiej w tej dzień pokazywać ludziom, co dla nas znaczy niepodległość – ripostuje Winnicki. Pytany o to, jak to możliwe, że narodowcy śpiewali tego dnia piłsudczykowską „Pierwszą Brygadę”, odpowiada: - Nie jest ważne, czym była I Brygada, ale co dla ludzi dziś znaczy jej śpiewanie. Ma ono wyraz co najmniej niepodległościowy i już to jest dobrym powodem, by to pochwalać.
Stefan Sękowski