Naród Śląski? Nie dajmy się zwariować

Na szczęście zdecydowana większość Ślązaków nie dała się propagandzie „Ślązakowców”.

Ruch Autonomii Śląska i Związek Ludności Narodowości Śląskiej zapewne triumfują: ponad 360 tys. osób w spisie powszechnym w 2011 roku zadeklarowało przynależność do „narodowości śląskiej”. Trochę więcej (415 tys.) zadeklarowało podwójną narodowość – polską i śląską. A ponieważ w 2002 roku „naród śląski” liczył tylko 173 tys. obywateli, to powody do dumy są. Do dumy ze skuteczności propagandy na rzecz „przyznawania się” do rzekomo istniejącego narodu śląskiego, bo niby skąd w ciągu 9 lat wzięło się dwa razy więcej ziomków? Wrócili z emigracji?

Na szczęście zdecydowana większość mieszkańców Śląska, parę milionów osób, nie dało się propagandzie RAŚ i ZLNŚ, która od lat konsekwentnie próbuje przeciwstawić polskość śląskości. „Jestem Ślązakiem, nie Polakiem, niczego Polsce nie przyrzekałem”, to słynna deklaracja sprzed lat Jerzego Gorzelika, lidera RAŚ. Tyle że później, gdy wszedł w koalicję z PO w województwie śląskim, wypowiadał słowa przysięgi na radnego sejmiku województwa: „Uroczyście ślubuję rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu Polskiego, strzec suwerenności i interesów Państwa Polskiego, czynić wszystko dla pomyślności Ojczyzny, wspólnoty samorządowej województwa i dobra obywateli, przestrzegać Konstytucji i innych praw Rzeczypospolitej Polskiej”. Który Gorzelik jest prawdziwy?

Piotr Spyra z Ruchu Obywatelskiego „Polski Śląsk”, którego celem jest podkreślanie polskości Śląska, mówił mi kiedyś w wywiadzie dla GN: -- Jurek Gorzelik nie krył w pierwszych wywiadach, że jego pierwotnym celem politycznym jest wejście do Sejmu przy wykorzystaniu braku progu dla mniejszości narodowej. I to była gra polityczna „narodem śląskim”. Uważam, że dla środowiska rządzącego obecnie RAŚ autonomia jest celem wtórnym i traktowanym tylko i wyłącznie jako narzędzie – mówił. A kiedy Związek Ludności Narodowości Śląskiej przegrywał w sądach sprawy o rejestrację, mówił: -- Przepraszam, ja też jestem Ślązakiem i niczego nie przegrałem. RAŚ to nie jest cały Śląsk – zaznacza.

Oczywiście, to nie jest tak, że nie ma czegoś takiego jak odrębność Śląska i Ślązaków. Regionalizmy są naturalną rzeczą, zwłaszcza na terenach pogranicza. Prof. Marek Szczepański, socjolog z UŚ, mówił w rozmowie z GN w grudniu 2010 r.: -- Ta grupa zasłużyła nawet na swój język regionalny, być może posiada pewne elementy narodowości, ale pojęcie „naród śląski” to jednak za duże słowa. Nie bardzo wiem, co ono miałoby oznaczać. Śląsk historycznie rozciągał się od dzisiejszego Görlitz w Niemczech do Opawy i Czeskiego Cieszyna. Jak opisać ten naród, skoro dzisiaj są to wymieszane, zupełnie już inne społeczności lokalne i regionalne? Naród ma skodyfikowany język, i to taki, którym można wyrazić zarówno życie codzienne, jak i wykładać teorię zmian społecznych na socjologii – uważa Szczepański.

Można zrozumieć deklaracje tych 360 tys. osób, szanować ich odczucia odrębności: my nie som ani ci, ani ci, my som stond. Ale to za mało, by mówić o w pełni wykształconym narodzie. Naturalną rzeczą jest, że naród szuka państwa lub jakiejś jednostki politycznej, w obrębie której mógłby funkcjonować. A to by oznaczało, że uznanie narodu śląskiego w naturalny sposób prowadziłoby jednak do separacji.

W pewnym sensie podobnie było z Baskami w Hiszpanii. Przecież jeszcze ponad 100 lat temu nie było tam żadnego separatyzmu! Wielu Basków było i jest do dzisiaj hiszpańskimi patriotami. Nagle, sztucznie zaczęto tworzyć „naród baskijski”, w imię którego rzekomo dzisiaj walczy ETA. A ci z Basków, którzy uważają się za Hiszpanów, uznawani są za wrogów. Separatyści baskijscy (którzy stanowią jednak mniejszość wśród Basków, którzy choć mają poczucie odrębności, czują się Hiszpanami) też mówią: nie jesteśmy Hiszpanami, niczego Hiszpanii nie przysięgaliśmy. Pytanie zatem, co w Wolnym Sojuszu Europejskim, zrzeszającym m.in. organizacje separatystów baskijskich, robi Ruch Autonomii Śląska?

Tak naprawdę wzrost liczby osób uznających się za odrębny naród śląski to efekt naginania historii przez propagandystów RAŚ i sprzyjające im media. „Nie ma i nigdy nie było żadnego narodu śląskiego!” – mówi w wywiadzie dla tygodnika „Uważam Rze” prof. Franciszek Marek, Ślązak i pierwszy rektor Uniwersytetu Opolskiego. I przypomina, że nawet emigranci ze Śląska założyli w USA wioski o nazwach Panna Maria, Częstochowa i Kościuszko, a nie np. Góra św. Anny, czy inne Piekary. Nie założyli na emigracji żadnej Nowej Silesii, tylko Nową Polonię. I to w czasie, gdy Polski nie było na mapie! – W języku 476 śląskich pieśni ludowych nie ma słów niemieckich – mówi prof. Marek. A mnie za każdym razem cholera bierze, jak widzę samochody z barwami śląskimi i napisem Oberschlesien. Niech będzie regionalizm, ale skąd ta nachalne „oswajanie” z „niemieckością” Śląska lub przynajmniej przeciwstawianie Śląska Polsce? Prof. Marek: „Coś takiego zrodziło się w czasach Bismarcka na Śląsku Cieszyńskim w zaborze austriackim. Nawet kilku księży próbowało w to wchodzić, ale szybko się zorientowali, że za tym ruchem separatystycznym kryły się tendencje antypolskie (…). Kiedy Niemcy zaczęli mówić o śląskości jako odrębnym bycie narodowym? Wtedy, kiedy widzieli, że część tego Śląska tracą na rzecz polskości. Kiedy widzieli, że niemieckość jest nie do uratowania, postanowili stworzyć śląskość jako coś odrębnego”.

Bez komentarza.

A więc nie ma co dać się zwariować RAŚ-owi i całemu temu towarzystwu. Źle by się stało, gdyby przez pryzmat RAŚ postrzegano wszystkich Ślązaków. Tu jest Polska.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina