6 lutego Królowa Elżbieta II rozpoczęła 60. rok panowania. Diamentowy jubileusz Wielka Brytania będzie celebrować przez cały rok 2012. Choć nie jestem monarchistą, chętnie dołączę do grona osób składających hołd Królowej, ponieważ ucieleśnia cechy będące w deficycie wśród osób publicznych XXI wieku.
19.03.2012 10:15 GOSC.PL
W jednej spośród całego mnóstwa książek wydanych przy okazji jubileuszu, jej autor Robert Hardman wspomina, że William, Książę Cambridge czuje respekt dla „powagi” Królowej. Chciałoby się, żeby ów respekt był powszechny oraz by ludzie powszechnie rozumieli, dlaczego – jak to ujął jeden z przyjaciół Jej Królewskiej Mości – „ona nigdy nie przestaje być Królową”. Nie jest to, jak niektórzy sądzą, kwestia wiktoriańskiego formalizmu, a tym mniej arogancji. Jej postawa wynika raczej z tego, że Królowa myśli o swoim wyjątkowym stanowisku w kategoriach powołania i odpowiedzialności, do których została konsekrowana podczas koronacji, która miała miejsce 2 czerwca 1953 roku.
Charakter Elżbiety Aleksandry Marii Windsor wykuwał się w ogniu II wojny światowej, kiedy od swojego ojca króla Jerzego VI i od matki, późniejszej Królowej Elżbiety nazywanej Królową Matką, nauczyła się, czym jest obowiązek. Po matce otrzymała imię. (Coś ze stali w byłej Lady Elżbiecie Bowes-Lyon można wychwycić w jej odpowiedzi na sugestie, aby w czasie bombardowań nazistowskich ewakuować księżniczki Elżbietę i Małgorzatę do Kanady i uchronić je przed możliwą wówczas inwazją niemiecką: „Dzieci nie pojadą beze mnie. Ja nie pojadę bez Króla. A Król nigdy nie wyjedzie”.) Nastoletnia Księżniczka Elżbieta odegrała ważną rolę w „najlepszej godzinie” Wielkiej Brytanii, występując na antenie radia BBC, a później wstępując do Women's Auxiliary Territorial Service (Kobiecej Pomocniczej Służby Terytorialnej), gdzie została przeszkolona na kierowcę i mechanika. Cichy stoicyzm oraz opanowanie wypracowane w tamtych dniach, były potężnymi zaletami w ciągu minionych 60 lat panowania, nawet jeśli były krytykowane przez media, linczujące ją zaraz po śmierci Lady Diany, Księżnej Walii.
Niezależnie od opinii, jakie można mieć na temat „konsekracji” monarchów brytyjskich, na zdjęciach z koronacji Królowej Elżbiety całkiem wyraźnie widać, że była to młoda kobieta – wówczas już żona i matka – świadoma tego, że jest namaszczana, błogosławiona i koronowana do zadania, które będzie od niej wymagało poświęcenia swojego własnego życia dla dobra narodu. Owszem, Królowa Elżbieta II jest niezmiernie bogata, i owszem żyła życiem, w którym ominęła ją duża część codziennej harówki zaprzątającej innych śmiertelników. Tym niemniej ktoś, kto wątpi w to, że Elżbieta II dokonywała poświęceń realizując swoje królewskie powołanie, niewiele wie o funkcjonowaniu życia publicznego, ani o tym, jak ta niezwykła kobieta rozumie swoją osobę.
Jej poczucie obowiązku nie jest jedynie cechą charakteru, ale jest specyficznie chrześcijańskie. To wynika jasno z jej corocznych przemówień z okazji Bożego Narodzenia – ten jeden raz w roku można usłyszeć, jak przemawia w swoim własnym imieniu (doroczne Mowy Tronowe do parlamentu są w całości pisane przez rząd). Bożonarodzeniowe przemówienie z roku 2011 było szczególnie pamiętne. Królowa mówiła prosto, poruszająco i głęboko o znaczeniu narodzenia Jezusa dla ludzkości oraz o chrześcijańskich cnotach: przebaczeniu, współczuciu i wielkoduszności. Oglądałem to przemówienie i myślałem sobie, być może grzesząc brakiem miłosierdzia, że tego dnia niewiele lepszych homilii wygłoszono pomiędzy Land’s End a Pentland Firth. A to przemówienie „działało”, bo płynęło prosto z serca – serca ukształtowanego przez chrześcijańskie przekonania.
O Elżbiecie mówi się, że jej anglikańska wrażliwość jest charakterystyczna raczej dla kościoła niskiego, bliższego protestantyzmowi niż katolicyzmowi, jednak ma to dużo mniejsze znaczenie niż fakt, że jest autentyczną chrześcijanką, która nie obawia się dawać świadectwa prawdzie Chrystusa w kształcie, jaki dane jest jej tę prawdę poznać i rozumieć. Przyszłość jest zawsze niepewna, ale na podstawie bieżących obserwacji wydaje się mało prawdopodobne, aby ten godny podziwu aspekt sprawowania królewskiej władzy przez Elżbietę mógł być naśladowany przez pokolenie następców. Brytania i cały świat będą przez to uboższe.
Jednakże również na podstawie obserwacji rodziny królewskiej, możemy oczekiwać jeszcze wielu lat w jej towarzystwie. Zatem z okazji tego diamentowego jubileuszu mówię z najgłębszym szacunkiem: „Boże chroń Królową”.
George Weigel