Protesty uliczne w Rosji przeciwko nadużyciom wyborczym nie wpłyną na to, kogo Władimir Putin wyznaczy na premiera; jeśli będą duże, zepchną go do "mentalnego bunkra", a nie w stronę pojednania - sądzi ekspert ośrodka badawczego Chatham House Andrew Wood.
Jego zdaniem jest już za późno, by ewentualne - np. antykorupcyjne - obietnice Putina mogły mieć duży ciężar gatunkowy, gdyż pokaźna część Rosjan przestała mu wierzyć.
"Nic z tego, co Putin napisał lub powiedział w okresie przedwyborczym, nie sugeruje, że ma on duże ambicje wprowadzenia reform strukturalnych. Ze zobowiązań zwiększenia wydatków wywiąże się, jeśli stan gospodarki na to pozwoli, jednak społeczeństwo nie zostało przygotowane na skutki reform" - napisał Wood w sobotnim komentarzu ("Russia after the elections").
"Większa otwartość i kontrola społeczna byłyby istotne, jeśli Putin miałby obrać kurs głębokiej modernizacji gospodarki. Ryzyko takiego kroku byłoby znaczne. Na obecnym etapie przyszły rząd w Moskwie nie będzie czuł przymusu dokonania go i zrobi tylko minimum tego, co niezbędne" - ocenił.
Wood sądzi, że w nowej kadencji Putin nie będzie w żaden sposób inny, niż był do tej pory.
Zarazem nie ma pewności, czy opozycjoniści zdołają utrzymać społeczną mobilizację przeciwko prezydentowi. Ekspert obawia się, że za kilka miesięcy oskarżenia o nadużycia wyborcze nie będą już tak nośne jak obecnie. Wskazuje też, że opozycja jest zróżnicowana, nie ma struktur ani zdyscyplinowanego kierownictwa.
Wood ocenia, że wszystkie trzy największe partie polityczne Rosji przechodzą głęboki kryzys. Putin zdystansował się od dotychczasowej partii władzy, Jednej Rosji, która wyniosła go na szczyty, a przyszły rząd będzie jej potrzebował już tylko jako struktury w terenie i w charakterze mięsa armatniego w Dumie.
Ekspert Chatham House sądzi, że dzięki mediom życie polityczne w Rosji stanie się "bardziej publiczne", a tym samym teoretycznie bardziej otwarte na zmianę. Taka perspektywa nie będzie jednak w smak elicie władzy.
"W ostatnich miesiącach Putin wykazał instynktową preferencję do podporządkowania mediów ścisłej kontroli. Naciski na samodzielnie myślące rozgłośnie radiowe i media drukowane zapewne się nasilą" - przewiduje ekspert.