Kilkunastu wysokich rangą syryjskich wojskowych, w tym czterech generałów i dwóch pułkowników, zdezerterowało z armii i w piątek przybyło do Turcji - podała oficjalna turecka agencja Anatolia..
Oficerowie ci znajdują się w Damaszku, Hims i Latakii - sprecyzowała agencja, powołując się na źródła lokalne w Turcji, gdzie od wybuchu rewolty w Syrii w marcu 2011 roku, znalazło schronienie w sześciu obozach około 12 tysięcy Syryjczyków.
Jednocześnie zastępca burmistrza małego nadgranicznego miasteczka Reyhanli Jusuf Guler poinformował, bez precyzowania daty, że "w ostatnich dniach przybyło tu 234 Syryjczyków, w tym dwóch generałów, pułkownik i dwóch podoficerów".
Od kilku miesięcy syryjską armię opuszczają żołnierze, głównie niskich stopni, którzy następnie przyłączają się do Wolnej Armii Syryjskiej (WAS). Dezerterzy walczą z reżimem prezydenta Baszara el-Asada i ochraniają uczestników antyrządowych demonstracji.
Najwyższym rangą wojskowym, który porzucił szeregi armii rządowej, był dotychczas generał Mustafa Ahmad al-Szejk. W styczniu uciekł on do Turcji.
Z kolei najwyższym rangą przedstawicielem syryjskich władz, który przeszedł do opozycji, jest wiceminister ds. ropy naftowej i bogactw naturalnych Abdo Hussameddin. W czwartek poinformował on w nagraniu wideo, zamieszczonym na portalu YouTube, że postanowił zrezygnować ze swojego stanowiska. Zaapelował też do rodaków, by "opuszczali tonący statek" i przyłączali się do przeciwników Asada.
We wrześniu 2011 roku prokurator generalny prowincji Hama Adnan Mohammad al-Bakkur ogłosił w nagraniu na tym samym portalu, że rezygnuje ze stanowiska. Od tego czasu słuch o nim zaginął. Reżim utrzymuje, że został on porwany i jest przetrzymywany przez uzbrojonych napastników.
Rewolta w Syrii przeciwko reżimowi Asada, inspirowana arabską wiosną, trwa od roku. Według szacunków ONZ w wyniku tłumienia antyprezydenckich wystąpień przez siły rządowe oraz starć z dezerterami z armii zginęło co najmniej 7500 ludzi. Opozycja syryjska mówi o co najmniej 8,5 tys. ofiar, w większości cywilów.