W czerwcu 1976 r., podobnie jak to miało miejsce w czasie Marca ’68 r., robotnicy zakładów pracy wykorzystani zostali przez komunistyczne władze w roli politycznego straszaka.
Tym razem zamiast „marcowym” „imperialistom”, „bankrutom politycznym”, „rewizjonistom” i „syjonistom”, wielkoprzemysłowe załogi miały dać odpór „chuliganom”, „warchołom” i „wichrzycielom” z Radomia, Ursusa i Płocka. Schemat pozostał w zasadzie ten sam co przed ośmiu laty. Poparcie dla I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka, partii i rządu musiało być masowe, głośne, wyraźne, jednoznaczne, a temu najlepiej służyły wielkie polityczne manifestacje. Według zaleceń Gierka, we wszystkich województwach miały się odbyć „masowe wiece, wiece na kilkadziesiąt tysięcy ludzi, nawet sto czy ponad sto tysięcy”. Tłumaczył: „Towarzysze, mnie to jest potrzebne jak słońce, jak woda, jak powietrze. (…) my nie możemy pozwolić na to, żeby w tym kraju byle jaki chłystek narzucał swoją wolę ogromnej ilości ludzi, członkom partii”. Pierwsza manifestacja, zorganizowana przez I sekretarza KW PZPR w Katowicach Zdzisława Grudnia, odbyła się w stolicy województwa 28 czerwca. Według oficjalnych danych, przed gmachem KW na placu Dzierżyńskiego i przyległych ulicach zebrało się ponad 200 tys. „ludzi rzetelnej pracy”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jarosław Neja