Robotnicy powstawali przeciw komunistycznemu reżimowi od chwili jego ustanowienia. Czasem domagali się tylko chleba, a czasem pisali na sztandarach: „Chleba i wolności”.
Po wojnie, podobnie jak większość polskiego społeczeństwa, także robotnicy byli raczej niechętni nowemu reżimowi. Tradycyjnie pracownicy zakładów produkcyjnych bliżej związani byli z ideą socjalistyczną niż z komunistyczną. Sytuacji tej nie zmieniło nawet początkowe otwarcie przed nimi możliwości awansu społecznego. W pierwszych latach powojennych strajki w zakładach pracy czy przejawy społecznego oporu były normą. Szczególnie silne fale strajków przetoczyły się przez „ludową” Polskę jesienią 1945 i wiosną 1946 r. Dlatego w kolejnym roku bezpieka w zakładach pracy utworzyła tzw. referaty ochrony, które – wpisując się w plan inżynierii strachu – pacyfikowały antysystemowe nastroje. Lęk przed bezpieką połączony z masowym napływem niewykwalifikowanej siły roboczej podczas realizacji planu 6-letniego załamał solidarność robotniczą. By się odrodziła, trzeba było czekać 30 lat.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Filip Musiał