Zdecydowaną większością głosów niemiecki Bundestag poparł w poniedziałek drugi pakiet pomocy dla zagrożonej bankructwem Grecji o wartości 130 mld euro.
Za programem głosowało 496 posłów, w tym 304 z chadecko-liberalnej koalicji rządzącej, jak również większość opozycyjnych socjaldemokratów i Zielonych. Przeciw było 90 posłów, a pięciu wstrzymało się od głosu.
Kanclerz Angeli Merkel nie udało się jednak pozyskać dla drugiego pakietu greckiego poparcia symbolicznej "większości kanclerskiej", która oznacza większość absolutną zapewnioną tylko przez chadecko-liberalną koalicję rządzącą (co najmniej 311 głosów w liczącym 620 posłów Bundestagu). Niektórzy politycy koalicji wypowiedzieli się przeciw dalszemu wspieraniu Grecji, a kilkunastu nie przybyło na głosowanie.
W trakcie debaty, która poprzedziła głosowanie, Merkel ostrzegła przed nieprzewidywalnym ryzykiem, jakie wiązałoby się z bankructwem Grecji.
Przyznała ona, że uprawnione są pytania o to, czy lepszym rozwiązaniem nie byłoby opuszczenie strefy euro przez Grecję.
"Po rozważeniu argumentów za i przeciw dochodzę do wniosku, że szanse, jakie daje nowy program pomocy dla Grecji, przeważają nad ryzykiem - szczególnie nad ryzykiem, które ponieślibyśmy odwracając się teraz od Grecji. Uważam, że to ryzyko jest nieprzewidywalne" - powiedziała niemiecka kanclerz.
"Jako kanclerz federalna muszę czasem podejmować ryzyko, ale nie wolno mi wdawać się w przygody" - dodała.
Merkel podkreśliła, że celem programu dla Grecji jest powrót na ścieżkę wzrostu gospodarczego, a także stworzenie unii stabilności w Europie. "To się uda, gdy każdy zrobi to, co do niego należy - przede wszystkim Grecja, która musi wdrożyć kompleksowy plan reform" - dodała. Zdaniem Merkel Ateny muszą poprawić ściągalność podatków, a szczególna odpowiedzialność powinna spoczywać na zamożnych obywatelach Grecji.
Przyznała, że "nikt nie może dać 100-procentowej gwarancji powodzenia programu reform" - tym bardziej, że w minionych miesiącach Grecja miała problemy z wdrażaniem reform i wywiązywaniem się z obietnic. Dlatego - przypomniała Merkel - Komisja Europejska wzmocni kontrolę realizacji planu reform i utworzone zostanie specjalne konto przeznaczone na spłatę greckiego zadłużenia.
Według Merkel obecnie nie ma potrzeby dyskusji o zwiększeniu wartości planowanego stałego mechanizmu ratunkowego dla euro EMS, czego żąda cześć krajów i instytucji UE. Kanclerz zapewniła jednak, że Niemcy są gotowe przyśpieszyć wpłatę swojego udziału w EMS; jeszcze w tym roku Berlin mógłby przekazać połowę swojego wkładu, czyli 11 mld euro, resztę zaś - w przyszłym roku.
"Warunkiem jest jednak, że podobnie postąpią pozostałe kraje strefy euro" - powiedziała niemiecka kanclerz. EMS ma opiewać w sumie na 500 mld euro.
Podczas głosowania dały o sobie znać różnice zdań w chadecko-liberalnej koalicji. Niektórzy sceptyczni posłowie koalicji, którzy od dawna krytykują europejską politykę walki z kryzysem zadłużenia, głosowali przeciwko dalszemu wspieraniu Aten.
"Grecja nie oszczędza. Niczego się nie nauczyła. Pozostając w strefie euro, kraj ten nie ma szans" - oświadczył podczas debaty jeden ze sceptyków, Frank Schaeffler z liberalnej partii FDP.
Sygnałem sporów w koalicji rządzącej była wypowiedź ministra spraw wewnętrznych Hansa-Petera Friedricha, który w rozmowie z tygodnikiem "Der Spiegel" zasugerował, że Grecja powinna wystąpić ze strefy euro. "Szanse Grecji na uzdrowienie i odzyskanie konkurencyjności są z pewnością większe poza unią walutową niż gdyby pozostawała ona w strefie euro" - powiedział polityk bawarskiej chadecji CSU. W poniedziałek jednak Friedrich deklarował, że poprze nowy program pomocy dla Aten.
Pomoc dla zagrożonej bankructwem Grecji budzi spore kontrowersje w społeczeństwie Niemiec, które ponoszą największy ciężar walki z kryzysem euro. Opublikowany w niedzielę sondaż dla tygodnika "Bild am Sonntag" pokazał, że 62 proc. mieszkańców RFN nie zgadza się na drugi pakiet ratunkowy dla Aten. Za dalszym wspieraniem Greków opowiedziało się 33 proc. respondentów. W podobnym sondażu we wrześniu przeciw było 53 proc., za - 43 proc.
W poniedziałek dziennik "Bild" apelował do posłów Bundestagu: "Stop miliardom dla Grecji!". Gazeta przytoczyła też opinie 10 renomowanych ekonomistów, którzy krytykują politykę walki z kryzysem w Grecji.