Dopóki nie wejdzie w życie globalne porozumienie w sprawie emisji CO2 w lotnictwie, UE będzie egzekwować swoje prawo - powiedział w środę rzecznik KE ds. klimatu. Tymczasem 29 krajów, które nie chcą płacić za unijne pozwolenia na emisje, zapowiada środki odwetowe.
W środę w Moskwie zakończyło się spotkanie przedstawicieli 29 krajów, które sprzeciwiają się opłacaniu przez ich linie lotnicze unijnych pozwoleń na emisje dwutlenku węgla. Od tego roku bowiem międzynarodowi przewoźnicy korzystający z unijnych lotnisk zostali włączeni do unijnego systemu handlu emisjami CO2 (ETS). We wspólnej deklaracji uczestnicy spotkania zapowiedzieli środki odwetowe.
"Niestety nasze pytanie skierowane do uczestników moskiewskiego spotkania o konkretne, alternatywne środki w ramach globalnego porozumienia (ws. obniżania emisji w lotnictwie - PAP) pozostaje bez odpowiedzi" - powiedział podczas codziennej konferencji w Brukseli rzecznik KE ds. klimatu Isaac Valero Ladron. Jego zdaniem, świat potrzebuje poważnych, konkretnych działań na rzecz klimatu, a nie deklaracji o środkach odwetowych wobec jedynego wypracowanego systemu.
KE od kilku lat zabiegała o wypracowanie globalnego porozumienia przewoźników na forum działającej przy ONZ Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO), której członkami są m.in. sygnatariusze moskiewskiej deklaracji. Wobec braku efektów, objęła zagranicznych przewoźników unijnym systemem.
"UE zrewiduje swoje prawo w dniu, w którym wejdzie w życie ambitne, globalne porozumienie, bo wtedy UE będzie nim objęta" - zaznaczył. Dodał, że do tego czasu Unia będzie egzekwować swoje prawo i w razie uruchomienia postępowania przez ICAO - bronić go.
"Każdy kraj może zakazać swoim firmom udziału w unijnym rynku handlu emisjami, złożyć oficjalną skargę w ICAO, zaprzestać rozmów z europejskimi przewoźnikami w sprawie nowych tras albo nałożyć opłaty odwetowe na unijnych przewoźników" - wymienił w środę możliwe środki odwetowe ze strony krajów trzecich wobec UE rosyjski wiceminister transportu Walerij Okułow, cytowany przez Reutera.
Dodał, że każdy z krajów wybierze najbardziej skuteczny środek, który pomoże mu odwołać lub odłożyć wdrożenie unijnego systemu CO2. Okułow poinformował jednocześnie, że Rosja planuje ograniczyć unijnym liniom lotniczym częstotliwość przelotów nad Syberią. We wtorek minister transportu Igor Levitin poinformował z kolei, że Rosja rozważa zakazanie swoim liniom lotniczym udziału w unijnym systemie.
O wykluczeniu z ETS swoich przewoźników poinformowały niedawno chińskie władze. Linie lotnicze nie będą mogły uczestniczyć w unijnym systemie, chyba że uzyskają zgodę chińskiego rządu.
Kolejne spotkanie koalicji przeciw unijnym pozwoleniom na emisje CO2 w międzynarodowym lotnictwie ma się odbyć latem w Arabii Saudyjskiej.
Rzecznik KE podkreślił, że środki odwetowe są "hipotetyczne", ale w razie dyskryminacji unijnych firm, KE może natychmiast podjąć "odpowiednie działania" zgodne z unijnym i międzynarodowym prawem.
Za brak pozwoleń na emisję CO2 dla przewoźników korzystających z unijnych lotnisk grożą kary finansowe, a nawet zakaz lotów. Kara wynosi euro za tonę ekwiwalentu CO2, a terminem rozliczenia się przewoźników z pozwoleń za 2012 rok jest 30 kwietnia 2013 r.
Linie lotnicze obsługujące loty z i do UE muszą kupić w 2012 r. na unijnym rynku handlu emisjami ok. 15 proc. pozwoleń na emisję CO2, a resztę dostaną darmo. Przepisy te - jako niezgodne z prawem międzynarodowym - zaskarżyły amerykańskie linie lotnicze. Jednak Trybunał Sprawiedliwości UE pod koniec grudnia ub.r. odrzucił zarzuty amerykańskich linii lotniczych, argumentując, że unijny system handlu emisjami CO2 w lotnictwie nie narusza prawa międzynarodowego.
Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) oszacowało, że roczne koszty ETS dla branży lotniczej wyniosą w tym roku 900 mln euro, a w 2020 r. 2,8 mld euro. Płaceniu za unijne pozwolenia sprzeciwiają się m.in. USA, Chiny, Rosja, Brazylia i Indie.