GN: Czas na duszę

Od tego mało popularnego obowiązku chrześcijańskiego, jakim jest upominanie, „Gość Niedzielny” zaczyna wielkopostny cykl rozważań o uczynkach miłosierdzia względem duszy zatytułowany „Czas na duszę”.

 „Mówi się, że upominanie to brak szacunku dla wolności. Zwrócenie komuś uwagi bywa odbierane jako zamach na jego autonomię. Upomnienie jest tolerowane, gdy ktoś wprost szkodzi innym. Ale jeśli uznamy, że szkodzi tylko sobie, to reakcją bywa wzruszenie ramion” - pisze ks. Tomasz Jaklewicz.  W upomnieniu natomiast chodzi o rzecz przeciwną: o apel do wolności, by służyła dobru, a nie złu. Zaś Pismo św. uczy, że Bóg jest pierwszym, który w imię miłości wciąż nas upomina, a my sami mamy obowiązek udzielania sobie wzajemnie upomnień.

Poza tym w numerze:


W cztery oczy [Marcin Jakimowicz]

Jak i kiedy powiedzieć grzesznikowi, że grzeszy to wielki dylemat. Z definicji mierzą się z nim rodzice, wychowawcy, pracodawcy, ale w istocie każdy przynajmniej raz w życiu ma do czynienia z sytuacją wymagającą upomnienia kogoś, kto robi źle. Ojciec Jordan Śliwiński w rozmowie z Marcinem Jakimowiczem stwierdza, że nie można liczyć na „gotowe przepisy” na skuteczne i bezbolesne upominanie, można jedynie skorzystać z paru dobrych rad, pamiętając, że chcemy pomóc: „Jeśli mamy kogoś upomnieć, zróbmy sobie wcześniej rachunek sumienia. Nie upominamy jako lepsi, upominamy ze względu na miłość”.

 

Prorok [ks. Tomasz Jaklewicz]

„Jego powołanie dokonało się w niezwykły sposób, bo spotkał Boga podczas okupacji, siedząc w celi śmierci. Wyrok śmierci nie został wykonany. Odczytał to jako znak od Boga, że ma do wypełnienia misję”. Ks. Franciszek Blachnicki, założyciel Ruchu Światło-Życie po takim doświadczeniu nie bał się już niczego: ani komuny, ani szykan czy trudności. Postulator jego procesu beatyfikacyjnego i obecny moderator Ruchu Światło-Życie, ks. Adam Wodarczyk zwraca uwagę, że pod wieloma względami ks. Blachnicki był prorokiem. Przewidział, że do końca lat .80 komunizm upadnie nie tylko w Polsce, ale i innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Odważnie realizował misję, którą – jak wierzył – otrzymał od Boga. Przede wszystkim jednak opracował uniwersalny sposób formowania dojrzałych chrześcijan: „drogą do dojrzałej wiary jest mała grupa, która się wspólnie modli, czyta słowo Boże, formuje, angażuje w Kościół. Tam, gdzie jest wierność metodzie ks. Blachnickiego, tam są prężne, liczne wspólnoty”.

 

Polityk Boga [Joanna Bątkiewicz-Brożek]

„Kto dziś w Parlamencie Europejskim pamięta, że ojców UE, a więc Roberta Schumana, Alcide de Gasperiego, Konrada Adenauera i Jeana Moneta, inspirowała Ewangelia?” – pyta Joanna Bątkiewicz-Brożek i wspomina, że na stronach Parlamentu Europejskiego w rubryce „życiorysy ojców założycieli” nie znalazło się miejsce na informację o tym, że dwaj pierwsi politycy z powyżej listy są kandydatami na ołtarze. Dziennikarka „Gościa” odwiedziła w Rzymie najstarszą córkę Alcide de Gasperiego, Marię Romanę, która od 30 lat prowadzi fundację imienia swojego ojca i promuje wizję chrześcijańskiej Europy. Z opowiadań Marii Romany wyłania się budujący obraz polityka omadlającego na różańcu wszystkie decyzje i marzącego o Europie żyjącej w pokoju: w przyjaźni z Bogiem i ze sobą. „Tata powtarzał, że polityka to służba innym. Że służyć innym uczy nas Chrystus. (...) Sam uprawiał taką politykę. Pisał, że to »droga codziennej próby miłości do innych«”.

 

Pakiet jest szkodliwy [Tomasz Rożek]

„Szkodliwy wpływ CO2 na klimat jest faktem nie naukowym, tylko politycznym. Równie dobrze można by osuszać rzeki ijeziora, bo to para wodna jest głównym gazem cieplarnianym. Łatwiej o wszystko obwiniać węgiel, zwłaszcza że w bogatych krajach Zachodu już dawno się go nie wydobywa” – twierdzi autor tekstu. Przestrzega, że koszty pakietu negatywnie wpłyną na gospodarkę Polski głównie ze względu na to, że w wielu działach przemysłu wzrost kosztów będzie stanowić poważne zagrożenie dla rentowności produkcji. Może się okazać, że jedynym sposobem uniknięcia bankructwa będzie przeniesienie produkcji poza granice Unii. Na przykład na Ukrainę, do Rosji albo Chin. Skutkiem tego będzie mniej pracy, a podatki będą płacone za granicą. Zaś środowisko naturalne może na tym tylko stracić, bo oprócz emisji CO2 związanej z wytworzeniem produktów, będzie trzeba doliczyć emisję związaną z ich przetransportowaniem z powrotem do Europy.

 

Była sobie telewizja... [Piotr Legutko]

„Czy w Polsce istnieje jeszcze telewizja regionalna? Teoretycznie tak, praktycznie nie” – twierdzi dziennikarz „Gościa”. Stosunek do tematyki regionalnej w TVP jest odbiciem centralizmu i lekceważenia tego, co dzieje się za opłotkami stolicy. Z opublikowanych podczas ostatnich wyborów samorządowych badan Instytutu Monitorowania Mediów wynika, że programy informacyjne we wszystkich stacjach telewizyjnych zaledwie 12 proc. czasu poświęciły wydarzeniom „z terenu”, a po wyborach te wskaźniki spadły. 2 mld zł wynosi roczny budżet TVP, 400 mln zł kosztuje rocznie utrzymanie wszystkich ośrodków regionalnych TVP. Od czasu planu Siwka z roku 2008 nie ma sensownego pomysłu na dobre wykorzystanie potencjału stacji lokalnych, a pracownicy oddziałów zakładają na Facebooku grupy pod hasłem „telewizja umiera” i palą tam symboliczne znicze. Tymczasem potencjał jest spory, jeśli przyjrzeć się danym np. z Wielkiej Brytanii, gdzie lokalne newsy przynajmniej raz dziennie ogląda 80 proc. dorosłych widzów.

« 1 »