Coś ekstra do emerytury

Brzmi bardzo zachęcająco. „Masz małą emeryturę? Pozwól sobie pomóc”. Czy odwrócona hipoteka jest dobrą opcją dla emeryta?

Polskie emerytury – statystycznie rzecz biorąc – są bardzo skromne. Ale czy można powiedzieć, że emeryci są ludźmi biednymi? Wielu pewnie tak, ale całkiem spora grupa seniorów, choć ma niskie świadczenia, jest właścicielami mieszkań czy domów. Wysokość świadczeń dużej grupy emerytów jest na tak niskim poziomie, że wielu nie stać na wykupienie przepisanych przez lekarzy lekarstw. Z drugiej strony te same osoby są właścicielami majątku, którego wartość czasami przekracza kwotę 100 czy 200 tys. złotych. Na rynku od kilku już lat działają firmy, które z tej sprzeczności korzystają. I chodź odpowiednia ustawa nie jest jeszcze uchwalona, po wpisaniu w wyszukiwarkę internetową hasła „odwrócona hipoteka”, bez trudu można znaleźć kilka firm, które oferują kredyt pod zastaw nieruchomości, czyli w rzeczywistości dożywotnią rentę (patrz ramka).

I tak właściciel nieruchomości bierze w miesięcznych ratach kredyt, którego zabezpieczeniem jest jego nieruchomość. Wysokość wspomnianych rat jest uzależniona od wartości nieruchomości, wieku właściciela i jego płci (mężczyźni dostają więcej, bo statystycznie krócej żyją). Jeżeli emeryt podpisze odpowiednią umowę z funduszem hipotecznym czy bankiem, ten wspomniane raty kredytu będzie wypłacał do końca jego życia. W przypadku odwróconej hipoteki w trakcie wypłacania rat nieruchomość nie przechodzi jednak na własność instytucji (funduszu czy banku).
Nawet po śmierci seniora spadkobiercy nieruchomości (np. dzieci) mogą kredyt zwrócić. Inaczej jest w przypadku renty dożywotniej.

Statystyka rządzi

Rozwiązanie ma swoich zwolenników i przeciwników. Przyjrzyjmy się więc faktom. Zacznijmy od zalet. Emeryt dostaje pieniądze. Dla wielu osób, szczególnie tych, które mają bardzo niską emeryturę czy rentę, to bardzo istotna sprawa. Ale odwrócona hipoteka to oferta nie tylko dla seniorów biednych. Wczasy marzeń, luksusowe sanatorium czy po prostu podniesienie poziomu życia. Mieszkanie czy dom w wielu miejscach na świecie traktuje się jako jedną z lokat kapitału. Człowiek, pracując, część swoich pieniędzy wkłada w dom. Teraz, gdy jest na emeryturze, chce te pieniądze odzyskać i wykorzystać. W społeczeństwach zachodnich nie na wykup lekarstw, bo na to pieniądze są, ale np. na wakacje. Pomagają w tym firmy (fundusze albo banki) zajmujące się odwrotną hipoteką. – Osoby starsze nie muszą wegetować, ograniczając swoje wydatki do absolutnego minimum. Mogą ze swojego majątku skorzystać jeszcze za życia, zamieniając swoje mieszkanie na dodatkowe świadczenie pieniężne – tłumaczył kiedyś w „Gościu Niedzielnym” prezes jednego z takich funduszy.

Wszystko oparte jest na statystyce. Dane Głównego Urzędu Statystycznego dokładnie wskazują, jaka jest oczekiwana długość życia emeryta. Fundusz na tej podstawie wie, na ile „rat” musi podzielić wypłacaną emerytowi wartość nieruchomości. Jeżeli osoba starsza umrze wcześniej, niż wskazywałaby na to statystyka, zyskuje fundusz hipoteczny (bo jeżeli kredyt nie zostanie oddany przez spadkobierców, mieszkanie przechodzi na jego własność). Jeżeli emeryt żyje dłużej niż średnia, firma traci – to jej ryzyko. Umowa jest tak podpisana, że senior, nawet gdyby żył 110 lat, nie może być wyrzucony ze swojego mieszkania.

Fundusz zgarnia większość

Największą wadą odwróconej hipoteki jest to, co jest jej sercem. Po śmierci seniora, jeżeli kredyt nie zostanie w porę oddany przez spadkobierców, nieruchomość przechodzi na własność funduszu wypłacającego emeryturę, nie pozostaje w rodzinie. Czasami to może być dramatyczny wybór. Właściciel chce przekazać w spadku dom czy mieszkanie swoim dzieciom. Często chce im w ten sposób pomóc. Wybrać pomoc dzieciom i mieć głodową emeryturę czy godne życie na starość?

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Tomasz Rożek