Dobry pasterz zdolny jest dla swoich owiec do wielu poświęceń.
13.02.2012 14:45 GOSC.PL
Wczoraj gościł w mojej parafii gość z Białorusi. Wygłosił kazanie, opowiadał także o odradzającym się Kościele katolickim w swojej ojczyźnie, poprosił o modlitwę za swoich rodaków. Po Mszy św. stanął pod chórem z wiklinowym koszyczkiem, by wierni opuszczający świątynie mogli wrzucić do niego ofiary na białoruski Kościół. Po Mszy św. można było z nim zamienić parę słów.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie był ubrany w fiolet i nie miał na głowie piuski.
Był to bp Antoni Dziemianko, administrator apostolski archidiecezji mińsko-mohylewskiej, Sekretarz Konferencji Biskupów Katolickich na Białorusi. Byłem zaskoczony tym, że ów duchowny zdecydował się na taki krok. I choć to „poświęcenie” nie było znowu aż tak duże, to jednak symboliczne: był w stanie osobiście prosić o wsparcie dla swoich braci i sióstr z białoruskiego Kościoła, któremu, delikatnie mówiąc, nie jest łatwo. Gdyby tylko zechciał, zbieranie ofiary zlecono by ministrantom, którzy w nie swoim imieniu wykonaliby obowiązek.
Swoim gestem jednak powiedział: „jestem ich pasterzem i sam muszę o nich zadbać”. Los białoruskich katolików jest w dobrych rękach.
Stefan Sękowski