„W wielu punktach swojej działalności abp Józef Życiński wyprzedzał swoje czasy. Może dlatego jego życie było takie trudne. Wielu ludzi dostawało przy nim zadyszki, gdy chcieli za nim nadążyć” – mówi ks. prof. Michał Heller w rozmowie z KAI.
Ponadto uprawiał trochę łatwiejszy styl filozofowania niż ja. Ja na przykład wymagałem pewnej znajomości nauk ścisłych, a to ludzi trochę odstraszało. Józek miał dar humanistycznego mówienia o rzeczach trudnych. Kiedy został biskupem i przyjechał do Tarnowa, mogliśmy w miarę blisko współpracować, gdy jednak odszedł do Lublina, bardzo nam go brakowało m.in. jako „ściągacza” nowych talentów.
Abp Życiński jako filozof był czytany i dyskutowany, co już Ksiądz Profesor wspomniał, gromadził na swoich wykładach tłumy słuchaczy...
– Józek przede wszystkim miał pasję. Ludzi z pasją jest wielu, ale jest czymś niedobrym, gdy pasja obraca się w złym kierunku. U niego skierowała się w dobrym kierunku, gdyż połączyła się z otwartością. Dla filozofa i naukowca otwartość i szerokość spojrzenia na stanowiska odmienne od swojego to bardzo ważna cecha. Józek jednego nie znosił i na to nie był otwarty – gdy ktoś próbował go nabierać i gdy widział nieuczciwość intelektualną.
Zdumiewał także szerokością problematyki, którą poruszał w swoich pracach...
– Zajmował się wieloma zagadnieniami. Jego talenty trochę rozpraszały się na zbyt wiele konkretnych problemów. Może lepiej by było, gdyby skoncentrował się na węższej dziedzinie. Po jego śmierci napisałem w „Zagadnieniach Filozoficznych” tekst będący przeglądem jego działalności naukowej na polu filozofii. Pracując nad nim, ujawnił mi się obraz całości jego poglądów, które ułożyły się w pewien system. Życiński naszkicował pewien bardzo ciekawy program filozoficzny, którego niestety nie zdołał ukończyć.
Co było w tym programie?
– Można go podsumować w kilku punktach. Przede wszystkim Życiński był filozofem nauki. Co jest wyjątkowe w kręgach kościelnych, zwłaszcza w latach 70 i 80. XX w., to to, że on wtedy zapoznał się z anglosaską filozofią nauki, co na gruncie polskim było pionierską inicjatywą. W Polsce, szczególnie dla kręgów kościelnych, filozofia ta była „terra ignota”. Dostrzegł w niej ogromne pokłady możliwości do wykorzystania także w myśli chrześcijańskiej.
Kolejny punkt, który mi się jawi, choć on osobiście nie użyłby takiego sformułowania, to program odnowy metafizyki. Polegał on przede wszystkim na tym, aby nie zawężać się tylko do jednego systemu, co zawsze groziło i grozi filozofii kościelnej opierającej się głównie na systemie arystotelesowsko-tomistycznym. On doceniał ten system, ale chciał go widzieć jako jedną z wielu możliwości. Postulował, aby uprawiać dialog pomiędzy systemami filozoficznymi. Dialog ten powinien być prowadzony metodami, jakie wypracowała filozofia analityczna, analizy języka i analizy logicznej. Nie jest tak, że każdy system jest od siebie izolowany i znieczulony na kontakty z innymi, gdyż taki system jest bezwartościowy. Trzeba, aby filozofia wchodziła w żywotne tkanki prądów intelektualnych współczesności. To był zamysł Życińskiego, który zaczął wypracowywać. Najważniejszą jego publikacją z tej dziedziny jest dwutomowy „Teizm i filozofia analityczna”.