Premier Donald Tusk poinformował w piątek, że podjął definitywną decyzję o zawieszeniu procesu ratyfikacji umowy ACTA - co najmniej do końca 2012 roku. Przyznał, że konsultacje w sprawie ACTA nie były pełne; nie wykluczył też braku akceptacji dla tej umowy.
Szef rządu poinformował, że w poniedziałek odbędzie się otwarte spotkanie w sprawie umowy ACTA, na którym będzie analizowane m.in. polskie prawo autorskie. Zapewnił, że nie będzie dymisji w rządzie w związku z ACTA.
Tusk poinformował na konferencji prasowej, że dokonał precyzyjnego przeglądu całej dokumentacji w tej sprawie, wysłuchał też ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego oraz ministra administracji i cyfryzacji Michała Boniego. "Podzielam opinie tych, którzy od początku twierdzili, że konsultacje nie były pełne" - oświadczył Tusk.
Jak dodał, konsultacje były niepełne, bo konsultowano się głównie z organizacjami związanymi z nadawcami i twórcami, a nie z użytkownikami internetu. "To jest w mojej ocenie wystarczający powód, aby powiedzieć, że ich argumenty domagające się ponownej rozmowy i zatrzymania procesu ratyfikacji są uzasadnione" - podkreślił. "Nie spadnie mi korona z głowy, jeśli przyznam rację tym, którzy mówili: doprowadzenie do podpisania ACTA nie było wystarczająco konsultowane ze wszystkimi stronami tego społecznego procesu" - powiedział premier.
"Dlatego podjąłem definitywną decyzję o zawieszeniu procesu ratyfikacji, po to aby konsultacje i debata dały nam rzeczywiście wyczerpujące i nowoczesne - z perspektywą XXI wieku - rozstrzygnięcia prawne i ustawowe" - oświadczył. Jak podkreślił, będzie to wymagało m.in. ponownej bardzo starannej analizy skutków ACTA, bo - jak zauważył - są tutaj dwuznaczności.
"Musimy sobie ze 100-proc. pewnością powiedzieć, że przepisy są bezpieczne dla polskich użytkowników internetu. Będziemy tutaj korzystali z pomocy i konsultacji takich instytucji, jak Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, Rzecznik Praw Obywatelskich i innych instytucji, które są szczególnie wyczulone na ochronę osób, ich prywatności i wolności - w kontekście użytkowania internetu" - zaznaczył szef rządu.
"Dopóki nie wyjaśnimy sobie wszystkich wątpliwości - co prawdopodobnie będzie oznaczało także wszczęcie procesów legislacyjnych w odniesieniu do krajowego prawa - tak długo zawieszony będzie proces ratyfikacji ACTA i nie można wykluczyć, że w finale będzie oznaczało to brak akceptacji dla tej umowy" - powiedział Tusk.
"Jeśli dzisiaj zmieniam opinię, to nie dlatego, że ACTA stanowi zagrożenia dla wolności internetowych, natomiast praca, którą wykonałem prowadzi mnie do wniosku nie do obalenia - że dużo poważniejszym problemem są przepisy prawa krajowego. Dlatego zawieszamy proces ratyfikacji umowy ACTA" - podkreślił szef rządu.
Tusk zapowiedział na poniedziałek otwarte spotkanie w sprawie umowy ACTA. "Będę proponował spotkanie, otwarte dla zainteresowanych. Zapraszamy też instytucje, które kwestionują sens podpisania ACTA" - powiedział. Jak mówił, analizowane będzie prawo krajowe, szczególnie prawo autorskie. Zwrócił uwagę, że polskie prawo autorskie jest "w rzeczywistości surowsze i konkretniejsze niż ramy zarysowane w ACTA". "Być może ona (ustawa o prawie autorskim) będzie wymagała poważnej refleksji, refleksji nastawionej na zupełnie nowe wymogi, jakie stawia przed nami nowoczesność" - podkreślił Tusk.
Dodał, że dyskusja wokół ACTA "być może musi zrewidować tradycyjne pojęcie praw własności w sytuacji, w której internet wywrócił tę tradycyjną rzeczywistość do góry nogami". "Musimy, również w porozumieniu z twórcami i nadawcami, ustalić, że potrzebne będą nowocześniejsze przepisy, uwzględniające rzeczywistość, jaką wytworzył internet i uwzględniającą prawo obywateli, użytkowników internetu do możliwie powszechnego, możliwie bezpłatnego dostępu do dóbr kultury, ze świadomością, że jakaś ochrona dla twórców i nadawców musi być gwarantowana" - dodał premier.
W ocenie Tuska, należy także przeanalizować dozwolone prawo do korzystania z utworów dla celów naukowych i edukacyjnych. "Chcę też wykorzystać czas zawieszenia procesu ratyfikacji na inicjatywę ze strony Polski, w tym polskich eurodeputowanych i polskiej dyplomacji, by rozpocząć poważną debatę w UE na temat zapewnienia równowagi między interesami właścicieli praw autorskich i patentowych, a interesem użytkowników tych dóbr" - powiedział szef rządu.
Premier pytany, kto odpowiada za to, że konsultacje były niedostateczne i gdzie w takim razie są dymisje, odparł: "W sensie polskiego prawa, reguł jakie obowiązują przy podpisywaniu i przygotowywaniu umów międzynarodowych odpowiedzialni za sprawę ACTA ministrowie: kultury - Bogdan Zdrojewski oraz administracji i cyfryzacji - Michał Boni nie zrobili za mało, tylko zrobili więcej niż się robi w takich sytuacjach".
"Zabrakło raczej wyobraźni i pewnego typu wrażliwości, ale o tym już mówiłem, powołując się także na nasze XX-wieczne przyzwyczajenia w niektórych działaniach" - powiedział Tusk. Podkreślił też, że "tego refleksu zabrakło wielu innym podmiotom zainteresowanym pracą nad ACTA".
"I skoro można jakąś rzecz naprawić, to lepiej ją naprawmy czy powtórzmy pewne czynności, jeśli nie mamy pewności, że do tej pory było OK. Ale ja nie mam zamiaru przy tej okazji rozpocząć polowania na czarownice czy rozpocząć festiwalu dymisji, bo z punktu widzenia takiej uczciwej pracy i rzetelności zawodowej, nie popełniono żadnego błędu" - powiedział premier.
Jak dodał, nie ukrywa, że jest trochę rozgoryczony na swoich urzędników, ponieważ - jak mówił - włożył dużo energii i czasu w to, aby kwestie wolności w internecie były przedmiotem nieustannego dialogu z grupami reprezentującymi środowisko użytkowników internetu. "Źle się stało, żałuję tego, jest mi przykro, że mimo zainwestowania czasu i środków - aby te konsultacje wyglądały sensownie i dawały efekty - w przypadku ACTA one zawiodły" - ocenił Tusk.
Premier podkreślił, że internet powinien być wolny od niepotrzebnych regulacji, ale ponieważ stał się częścią życia realnego, z całą pewnością pewne regulacje muszą go dotyczyć. Dodał, że chciałby, aby przepisy były tak liberalne, jak to tylko możliwe.
"Tradycyjne stosowanie ochrony praw autorskich, własności intelektualnej etc. w internecie nie jest możliwe (...) i musimy sobie powiedzieć, że nad tym trzeba pracować, natomiast nie może to - jak sądzę - oznaczać zgody na hasło +internet strefą pełnej bezkarności+" - przekonywał Tusk.
Premier zapowiedział, że rząd ma zamiar przejrzeć wszystkie ustawy dotyczące praw autorskich, pośrednio w ogóle dotyczące wolności w internecie, dostępu do informacji, by zmieniać je w kierunku "wolnościowym, proobywatelskim".
"Nie ukrywam, że w czasie dyskusji na temat relacji: prawa autorskie, prawa własności, prawa użytkowników, a prawo do dostępu (...) szczególnie do dóbr kultury i (...) informacji publicznej - to wszystko wymaga dyskusji na bez porównania wyższym poziomie, niż do tej pory się ona w Polsce toczyła" - oświadczył premier.
Jak wyjaśnił, przez "wyższy poziom" rozumie "rzeczywiste sprostanie wymogom XXI wieku". "Ja, może z racji daty urodzenia, podchodziłem do tej kwestii za bardzo dwudziestowiecznie. (...) Musimy to nadrobić" - powiedział Tusk.
"Nigdy nie nazwałem, nigdy bym nie nazwał ludzi, którzy idą ulicą, protestują - bo nie podoba im się taka, a nie inna decyzja - szantażystami. Wśród ludzi, którzy mają inny pogląd na ACTA, niż ja są także moje dzieci. Bardzo precyzyjnie powiedziałem - goście, którzy mówią: +niech polski rząd zrobi tak i tak, bo inaczej ujawnimy jakieś ponure tajemnice+, są szantażystami i nigdy nie ulegniemy tego typu perswazji" - tłumaczył szef rządu. (PAP)
mrr/ par/ jra/