Księga Hioba to pod względem literackim arcydzieło z najwyższej półki skarbnicy ludzkiej kultury. Ale trudne, bo podejmuje temat nierozwiązany do końca w żadnym pokoleniu i na drodze jakiejkolwiek myśli filozoficznej. Księga stawia fundamentalne pytanie: dlaczego człowiek cierpi?
Dlaczego cierpi człowiek niewinny? Hiobem wołającym o odpowiedź stają się wszyscy dręczeni oraz doświadczeni każdego stulecia i każdej geograficznej szerokości i długości. Hiobami są niepełnosprawni i prześladowani, niewinne ofiary cudzej złości i bezmyślności, mężczyźni, kobiety, starcy i dzieci.
W tym kontekście byłoby jakimś szaleństwem, a obok tego szczytem pychy stwierdzenie: Oto tu i teraz, kilka linijek niżej, poznacie wreszcie odpowiedź na te fundamentalne pytania. Ale mimo że sens cierpienia pozostanie tajemnicą, bo taki jest ostateczny wydźwięk tej starotestamentalnej księgi, zredagowanej gdzieś w IV w. przed Chr., warto pokazać, jaki dała ona przyczynek w mozolnej refleksji w tej bolesnej kwestii. Sprawiedliwy Hiob cierpi niewinnie, a jego ból fizyczny i duchowy okazuje się próbą, z której wychodzi zwycięsko. Może to brzmieć banalnie, ale tam w czasie powstania księgi ta odpowiedź była ważką nowością. Nie znano takiej podpowiedzi, bo przekonania były proste: cierpienie zawsze jest skutkiem zła i grzechu. Skoro Hiob cierpi, to znaczy, że w gruncie rzeczy nie jest taki sprawiedliwy, że zapewne jest grzesznikiem skwapliwe skrywającym ciemne strony swego życia. Tego starali się dowieść jego rozmówcy, Bildad, Sofar i Elifaz.
Tymczasem Księga Hioba, a obok niej całość biblijnego objawienia, tchnie ogromem realizmu. Cierpienie jest czymś, czego słusznie i zupełnie naturalnie chcemy unikać. Nie szukamy go, bo nas przeraża. Tymczasem ono jest i bezlitośnie wpisuje się w nasze życie. Cierpienie byłoby totalnym bezsensem, gdyby nie to, że sam Bóg włączył je w swój plan zbawienia człowieka. On, wszechmogący, mógł nas zbawić na tysiące swych nieskończonych sposobów, ale wybrał drogę cierpienia. Syn Boży, najbardziej niewinny z Hiobów, przyjął właśnie cierpienie. I tu to, co tak bezsensowne, znalazło swój najgłębszy i tajemniczy sens.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Zbigniew Niemirski