Wiktoria Azarenka odniosła pierwsze zwycięstwo w Wielkim Szlemie, wygrywając Australian Open (pula nagród 26 mln dol. austral.). 22-letnia tenisistka z Białorusi pokonała w finale turnieju na twardych kortach w Melbourne Rosjankę Marię Szarapową 6:3, 6:0.
Tym samym zawodniczka z Mińska w poniedziałek obejmie po raz pierwszy w karierze prowadzenie w rankingu WTA Tour, jako 21. liderka w jego historii. Powiększyła swoją zdobycz do 8885 punktów.
Pierwszą pozycję, po 67 tygodniach, straci Dunka polskiego pochodzenia Caroline Wozniacki, która start w Melbourne zakończyła w ćwierćfinale (będzie miała 7085 pkt). Spadnie na czwartą lokatę na świecie.
Szarapowa (7560 pkt) z czwartego awansuje na trzecie miejsce, tuż za wiceliderką Czeszką Petrą Kvitovą (7690 pkt).
Zwycięstwo w Australian Open dało też Azarence rekordową jednorazową premię finansową w wysokości 2,3 miliona dolarów australijskich, natomiast Rosjanka zarobiła 1,15 mln.
Dotychczas najlepszym wynikiem wielkoszlemowym Białorusinki był półfinał ubiegłorocznego Wimbledonu. W tym tygodniu, w ćwierćfinale, wyeliminowała Agnieszkę Radwańską.
Na otwarcie finału Azarenka straciła swój serwis i chwilę później przegrywała już 0:2, jednak szybko opanowała nerwy i odrobiła straty, wychodząc na 3:2.
Kluczowe dla losów tej partii było przełamanie podania Rosjanki w ósmym gemie, na 5:3. W tej sytuacji mając do dyspozycji serwis zakończyła ją po 46 minutach, wykorzystując pierwszego setbola.
W sumie Białorusinka wygrała - od stanu 3:3 w pierwszej partii - dziewięć ostatnich gemów w spotkaniu, które zakończyła po 82 minutach przy pierwszym meczbolu. W ciągu 36 minut drugiego seta przegrała tyko 12 piłek.
Kluczem do sukcesu było narzucenie morderczego tempa wymian z linii głównej i kierowanie piłek na przemian w przeciwległe narożniki. Zmuszała Szarapową do biegania, co zwykle "plącze jej nogi", bowiem to ona woli przejmować inicjatywę i nie musi się zbyt dużo poruszać po korcie.
Poza tym Azarenka rzadziej się myliła, popełniając tylko 12 niewymuszonych błędów, przy 30 po stronie rywalki. W wygrywających uderzeniach był remis 14-14, ale za to Rosjankę zawodziła celność przy pierwszym podaniu - zaledwie 53 procent skuteczności; miała tylko jednego asa.
Po wygranym meczbolu Azarenka padła na kolana i zakryła twarz dłońmi i przez dłuższą chwilę nie mogła uwierzyć w swoją wygraną.
"Wow. Wciąż nie wierzę, że zaraz będę miała w ręku puchar. Nie osiągnęłabym tego wszystkiego, gdyby nie wsparcie moich najbliższych i całego mojego sztabu. No i przede wszystkim mojej babci, która inspiruje mnie przez całe życie" - powiedziała Białorusinka, która odebrała puchar z rąk Szwajcarki Martiny Hingis, byłej numer jeden na świecie (209 tygodni).
Azarenka jako trzecia tenisistka w historii zostanie numerem jeden po pierwszym triumfie w Wielkim Szlemie. Świetnie rozpoczęła sezon, bowiem przed przylotem do Melbourne wygrała mocno obsadzony turniej WTA w Sydney, gdzie w półfinale pokonała Radwańską.
"Gratuluję Wiktorii, bo zasłużyła na ten tytuł fantastyczną grą przez całe dwa tygodnie. Sama dobrze wiem, że nie jest to łatwe, bo w drabince jest wiele dziewczyn, które mają ten sam cel, a wygrać może tylko jedna. Dziś jest nią Wiktoria" - powiedziała Szarapowa, zwyciężczyni trzech imprez wielkoszlemowych.
Tenisistka z Niagania, która od dzieciństwa mieszka i trenuje na Florydzie, w 2004 roku wygrała Wimbledon, dwa lata później nowojorski US Open, a przed czterema latu triumfowała w Australian Open.
Sobotni finał był siódmym pojedynkiem Azarenki z Szarapową. Białorusinka poprawiła ich bilans na 4-3, a na twardych kortach na 3-2. (PAP)
tod/ giel/