"Gepard" odszedł, a Piotr ożył

Przesiedział w więzieniach prawie 24 lata. Mówili na niego "Gepard". Jednak udało mu się wrócić na dobrą drogę. Dzisiaj daje świadectwo o tym, co Jezus zrobił w jego życiu. Piotr Stępniak o tym wszystkim opowiedział w rozmowie opublikowanej na portalu deon.pl

"Picie to zdradziecka pułapka, bo nie wiesz, jaki masz organizm i na ile możesz sobie pozwolić, granica jest niewidoczna i zamazana. Pół kroku za daleko i spadasz, a gdy nie otrzymasz pomocnej ręki - osiągasz dno. A wrócić wcale nie jest tak łatwo" - opowiada były przestępca. Jak wspomina, to od alkoholu zaczęły się wszystkie jego problemy. Ojciec był kelnerem i zaczął pić. W jego ślady poszła matka. "Wszystko zaczęło się od tłumaczenia, że wódka nie jest zła" - mówi w rozmowie opublikowanej na stronach portalu deon.pl

"Pamiętam święta Bożego Narodzenia, kiedy z moim bratem chodziliśmy głodni, zmarznięci i patrzyliśmy, żeby coś z balkonu komuś zwędzić. Widzieliśmy ludzi, którzy siedzą w domach, radują się, choinki się palą, a nasza mama spała pijana. Nie było światła, nie było nic" - opowiadał Stępniak w dokumentalnym cyklu TVP "Byłem gangsterem".

Pozostawiony samemu sobie zaczął zadawać się z podejrzanym towarzystwem. Koledzy brali go na różne "akcje". Kradł z głodu. Potem stało się to dla niego sposobem na życie i spełnianie marzeń. "Usprawiedliwiałem się przed sobą i tłumaczyłem, że to przez odrzucenie, brak pomocy od ludzi. Mogłem liczyć tylko na siebie" - mówi.

W końcu trafił do zakładu poprawczego, a potem do więzienia. Siedział za handel bronią, udział w zorganizowanej grupie przestępczej i rozboje. Kiedy był w więzieniu, kolega zamordował jego matkę. Jak mówi, niełatwo wybaczyć taką zbrodnię. "Długo się przygotowywałem, rozmawiałem z Bogiem, czytałem Pismo Święte. Ale czy mógłbym postąpić inaczej, skoro w pacierzu wypowiadam słowa "i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom"?" - opowiada.

Pytanie, co stało się w jego życiu, że w ogóle chciał się zmienić i wybaczać? Kiedyś na więziennym spacerze podszedł do niego człowiek, powiedział , że są tam spotkania wierzących, że się modlą, że jest Jezus i go kocha. "Pobiłem tego człowieka, nie spodobało mi się to, co mówił. Ale wiem, że on zasiał wtedy ziarenko, które później wydało plon, coś w moim sercu robiło" - opowiada w jednym ze świadectw dostępnych w internecie.

To był przełom, który w jego życiu spowodował jeszcze większy niepokój. Zaczął - jak sam mówi - wariować. Wdawał się w jeszcze więcej bójek. Kiedy raz został dotkliwie pobity, doznał uszkodzenia oka. Ból był nie do zniesienia. W szpitalu okazało się, że w oku jest nowotwór złośliwy. Operacja nie pomoże. Będą przerzuty. Po tej diagnozie chciał się zabić. Rzucił się na szyby. Do dziś ma blizny na twarzy po tamtym wydarzeniu. Jednak przeżył, a tamto spotkanie i zasiane wówczas ziarno zaczęło kiełkować. W czasie rekonwalescencji Piotr Stępniak zaczął zastanawiać się nad swoim życiem. To był początek nawrócenia.

"Kiedy dzisiaj słucham swojego świadectwa, to sam nad nim płaczę, bo dla mnie to jest horror" - mówi Piotr Stępniak. Posłuchaj, co ma do powiedzenia.

Piotr Stępniak - świadectwo nawrócenia
samaryt111

« 1 »

jad/deon.pl