Obecnie w Polsce brakuje woli politycznej do stworzenia nowoczesnego modelu w zakresie współfinansowania związków wyznaniowych w ramach działań na rzecz dobra wspólnego społeczeństwa
Jeśli chodzi o konkretne kwoty przeznaczane w Polsce przez państwo na rzecz realizacji pewnych zadań na rzecz społeczeństwa wykonywanych przez Kościół, to konkretne kwoty zawierać będzie raport jaki przygotowuje Katolicka Agencja Informacyjna. W oparciu o dane przekazane nam przez instytucje państwa, mogę podać kilka liczb: na kościelne uczelnie wyższe, włącznie z wydziałami teologii na uczelniach państwowych przeznaczana jest suma 221 mln 550 tys zł. rocznie Ordynariat WP kosztuje 20 mln 530 tys. Kościół korzysta z dotacji unijnych w wysokości średnio 122 mln rocznie, na remonty zabytków kościelnych MkiDN przeznaczył w ostatnim roku 26 mln 665 tys. Fundusz Kościelny na rzecz wszystkich wyznań przeznacza 89 mln. Kapelani szpitalni kosztują ok. 3 mln, kapelani więzienni 2 mln 438 tys., kapelani Straży Granicznej 842 tys., kapelani Państ. Straży Pożarnej 745 tys., kapelani w Policji, 441 tys. kapelani w Biurze Ochrony Rządu 150 tys. W sumie rocznie jest to niecałe pół miliarda zł.
Do tego koniecznie trzeba dodać kilka zastrzeżeń. Jeśli chodzi o uczelnie kościelne, to są tam przecież wydziały całkiem świeckie. Jest to więc dotacja państwa na rzecz kształcenia młodego pokolenia, co wynika z ustawowych obowiązków państwa. Z kolei na ponoszone przez państwo koszty pracy kapelanów w szpitalach czy więzieniach, należy patrzeć jako na realizację zasady wolności religijnej wobec osób pozostających w instytucjach zamkniętych. Do tego obywatele maja po prostu prawo. Nic więc dziwnego, że koszty pokrywają ze swych podatków.
Ewa K. Czaczkowska: Premier Tusk w exposé zapowiedział likwidację Funduszu Kościelnego. Czy Panów zdaniem Fundusz powinien być zlikwidowany i czym zastąpiony?
dr Paweł Borecki: Uważam, że Fundusz Kościelny powinien być zlikwidowany, ponieważ jest instytucją anachroniczną, stalinowską, która korzeniami sięga czasów cesarza Józefa II i tworzonych przez niego funduszów naukowych i religijnych. Pan redaktor Przeciszewski wspominał o Czechach i Słowacji, które to państwa wyraźnie nawiązują w systemie finansowania Kościoła do tradycji józefińskich.
Jeśli chodzi o niektóre kategorie ubezpieczonych np. alumnów wyższych seminariów duchownych, należy ich potraktować na równi ze studentami, których składki na ubezpieczenie zdrowotne są płacone z budżetu państwa. Likwidacja Funduszu Kościelnego w sposób nieproporcjonalny uderzy w mniejszości wyznaniowe. Składki na ubezpieczenie społeczne znacznej części duchowieństwa katolickiego nie są finansowane z Funduszu, ponieważ duchowieństwo to jest zatrudniona jako katecheci.
To nie jest z mojego punktu widzenia rozwiązanie idealne, ale żeby sprawę raz na zawsze zamknąć można zastanowić się nad jednorazową gratyfikacją, czyli przekazaniem pewnych zryczałtowanych kwot na rzecz związków wyznaniowych, zwłaszcza tych, w stosunku do których toczyło się bądź toczy postępowanie regulacyjne. Uposażone finansowo przez państwo albo włożyłyby te pieniądze na lokatę do banku, albo przekazały funduszowi inwestycyjnemu. Chodzi o to, aby nie było wrzasku, że państwo zabierało nam w przeszłości, teraz jeszcze zabiera, musimy iść na żebry.
Jeżeli wprowadzono by rozwiązanie podobne do 1 proc. to ja sobie nie wyobrażam, żeby kościoły się z tego nie rozliczały publicznie. I również uważam, że nie można tej sprawy tak po prostu zostawić samym kościołom, a zwłaszcza Kościołowi katolickiemu. Nie może kilkaset milionów wpadać do czarnej dziury i możemy z tym robić co chcemy. A potem publikujemy tylko sprawozdanie. Mamy ponad 30 tys. osób duchownych w Kościele katolickim. Fundusz Kościelny finansował za nich składki przede wszystkim na ubezpieczenie społeczne znacznej części tych osób i w odniesieniu do części z nich składkę na ubezpieczenie zdrowotne. Należałoby wypracować we współpracy z kościołami rozwiązania instytucjonalne, które by tych ludzi nie zostawiły na lodzie. Być może dobrym przykładem są Włochy, gdzie powołano od 1985 roku instytuty diecezjalne oraz centralny instytut do spraw utrzymania kleru. Chodzi o to, aby polski ksiądz miał zapewniony parytet dochodu. Są kościoły tak bogate, jak „kombinat ślubny", jakim jest kościół św. Krzyża w Warszawie, ale są parafie na terenie dawnych Prus Wschodnich, czy na Dolnym Śląsku, gdzie ksiądz ledwie wiąże koniec z końcem i nie stać go nawet na to, żeby zatrudnić gosposię. Być może państwo powinno jakoś wspólnie z kościołami wypracować instytucję służącą pewnemu solidaryzmowi.
Jarosław Makowski: Rozumiem troskę dr Boreckiego o Kościoły mniejszościowe. Ale, czy to nie jest de facto pomysł, by tylnymi drzwiami, może tylko w mniejszym stopniu, ale jednak finansować Kościoły z budżetu państwa? Co więcej, z rozmów przeprowadzonych z wyznawcami Kościołów mniejszościowych wiem, że zazwyczaj wierni tych Kościołów są w dużo większym stopniu skorzy do ich utrzymywania. Trudno mi sobie też wyobrazić, choć zaraz ktoś powie, że grzeszę małą wyobraźnią, by w Polsce jakikolwiek duchowny, czy to Kościoła rzymskokatolickiego czy innego, nie miał dachu nad głową, albo nie miał co do garnka włożyć. Nie w Polsce, choć wielu duchownych dużo robi, by wierni przestali im składać ofiary.
Zgoda, że w ramach tego samego Kościoła są parafie bardzo biedne, jak i bogate. Ale, na miły Bóg, przecież zasada solidarności, którą ukuł św. Paweł mówiąc, że jeden drugiego brzemiona ma nosić, winna być w pierwszym rzędzie praktykowana w Kościele. To księża, biskupi i proboszczowie powinni pokazać, co znaczy solidarność w praktyce, jak możemy i mamy sobie nawzajem skutecznie pomagać. Powiem więcej, Kościoły praktykując zasadę solidarności w obrębie swojego wyznania pokazałyby też państwu, jak można skutecznie walczyć z nierównościami, wykluczeniem terytorialnym czy wykluczeniem ekonomicznym.
Co do Funduszu, o który pani pyta, :jestem za jego całkowitą likwidacją, gdyż Fundusz, podobnie jak Komisja Majątkowa, jest symbolem znakiem finansowania Kościoła. Dla duszpasterskiej wiarygodności Kościoła przynosi więcej szkody niż zysku. I Kościoły stać na to, by Fundusz odesłać na śmietnik historii. Tym bardziej, że stalinowskim spadkiem.
Ewa K. Czaczkowska: A co w zamian?