GN: Prywatny koniec świata

W ostatnim czasie Internet zdominował temat rzekomego końca świata w 2012 roku. Wielu ludzi ulega atmosferze lęku, choć podobnych zapowiedzi sami przeżyli już co najmniej kilka. Jak nie ulec złym przepowiedniom, czego może obawiać się człowiek nieufny i dlaczego katolik nie musi obawiać się „wypełnienia czasów”?

„Patrzę przez okno i czasami wydaje mi się, że to, co widzę, wystarczyłoby, by jutro był koniec świata. Ale na szczęście nie ja o tym decyduję” – mówi o. Leon Knabit, benedyktyn z Tyńca. Wspólnym mianownikiem przepowiedni o końcu świata jest strach. To ze strachu się rodzą i strach wywołują. Tymczasem Jan Paweł II powtarzał: „Nie lękajcie się!”.

Poza tym w "Gościu ":

Mam to po ojcu [Agata Puścikowska]

„(...) ostatnie prawie dwa lata to niewyobrażalne zmęczenie. Szczególnie jeżdżenie z Krakowa do Warszawy, do prokuratury, głównie nocą, żeby nie tracić dnia (...). I czasem, gdy czułam, że nie dam rady dłużej, myślałam, że nikt mnie właśnie o to zmęczenie nawet nie zapyta...” – wspomina mec. Małgorzata Wassermann, córka śp. Zbigniewa Wassermanna. Rozmawiając z Agatą Puścikowską odsłania motywacje, które dopingują ją do zajmowania się katastrofą smoleńską mimo nieprzychylnej atmosfery społecznej wokół tego tematu. Stawia zasadne pytania i szuka na nie odpowiedzi, starając się dotrzeć do prawdy. To proces powolny i niełatwy: „(...) gdy jest mi bardzo ciężko, największe oparcie mam w Bogu. Modlę się, powierzam Mu to, co robię. Wiara. Tak, wiara daje mi największą siłę. Wiarę zresztą też mam po ojcu”.

 

Od szabatu do niedzieli [ks. Tomasz Jaklewicz]

Przy okazji XV Dnia Judaizmu obchodzonego w Kościele katolickim ks. Tomasz Jaklewicz zwraca uwagę na korzenie świętowania niedzieli: „Niedziela jest w dużej mierze tym samym dla chrześcijan, co szabat dla żydów. Rzecz jasna istnieją różnice, ale – jak przypominał Jan Paweł II – religia żydowska nie jest wobec chrześcijaństwa «rzeczywistością zewnętrzną, lecz czymś wewnętrznym»”. Szabat jest tym, co mimo wieków bezdomności i prześladowań ocaliło tożsamość żydów. „Judaizm po zburzeniu świątyni jerozolimskiej w roku 70 nigdy nie wytworzył jakiejś centralnej instytucji zapewniającej trwanie religii. Fundamentem była wierność przymierzu z Bogiem, o którym przypominał każdy siódmy dzień tygodnia”. Abraham J. Heschel, żydowski myśliciel, podkreślał, że szabat to świętowanie czasu, to dzień, w którym chodzi o „być” a nie o „mieć”, jak w pozostałe dni tygodnia.

 

Pieczątką w system [Agata Puścikowska]

Kolejny tydzień trwa zamieszanie wokół ustawy refundacyjnej i związanego z nią protestu lekarzy, nazwanego już „pieczątkowym”. Mało kto zadaje sobie pytanie o moralność takiego sposobu protestowania, którego ofiarą stają się niezaangażowane osoby, czyli pacjenci. Zdaniem krajowego duszpasterza służby zdrowia, ks. Stanisława Warzeszaka, „nie można zgodzić się na to, by narażać pacjentów, którzy mają prawo do leków refundowanych, często ratujących im życie, na ogromne koszta związane z pełną odpłatnością za medykamenty”. Rozwiązaniem tej trudnej sytuacji byłby elektroniczny rejestr usług medycznych, o którym mówi się już kilkanaście lat, jednak stworzenie go wydaje się być niewygodnym dla rządzących rozwiązaniem, choć mógłby przynieść nawet 8 mld oszczędności dla służby zdrowia.

 

Zabawa w Boga [Joanna Bątkiewicz-Brożek]

„Istota zła moralnego techniki in vitro nie wypływa przede wszystkim z tego, że z racji zabijania embrionów nadliczbowych sprzeciwia się piątemu przykazaniu Bożemu” – mówi ks. dr hab. Antoni Bartoszek, teolog moralista, w rozmowie z Joanną Bątkiewicz-Brożek, stwierdzając, że in vitro przede wszystkim łamie pierwsze przykazanie: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”. Ks. Bartoszek zwraca uwagę, że obecnie sporo osób odrzuca Pana Boga i prawo naturalne, przy czym „człowiek zapomina, iż ingerencja w fundamenty natury ludzkiej obraca się ostatecznie przeciw niemu”. Małżonkowie mają prawo do przyjęcia dziecka, ale dziecko jest zawsze darem, a człowiek nie powinien być produktem technologii.

 

Dziewczyny od nazaretanek [Marcin Wójcik]

W liceum katolickim sióstr nazaretanek w Warszawie uczą się dziewczyny nie tylko z Polski, ale również z innych państw świata. Nie wszystkie uczennice są katoliczkami – wyznanie katolickie nie jest warunkiem przyjęcia do szkoły. Wymaga się od nich za to, by przykładały się do nauki i przestrzegały ogólnoludzkich wartości. Liceum realizuje program pozwalający zdać międzynarodową maturę, która pomaga absolwentkom dostać się na wymarzone studia na uczelniach całego świata. „Mimo mundurków i ciemnych butów nie czujemy się pozbawione osobowości” – mówi jedna z uczennic – „Szkoła nie zabija w nas indywidualności, wręcz przeciwnie. Każda może się tutaj rozwijać na wielu płaszczyznach”.

« 1 »