Cykl lekcji poświęconych rozbiorom Polski zacząłbym przy Trójkącie Trzech Cesarzy.
11.01.2012 07:23 GOSC.PL
Niedaleko mojego domu znajduje się Trójkąt Trzech Cesarzy. Miejsce niezwykłe, pobudzające wyobraźnię. Podążając wąską ścieżynką wzdłuż brzegu Białej Przemszy do punktu, w którym łączy się ona z Czarną Przemszą, rozmyślałem o dawnych czasach, kiedy to miejsce było znane w całej Europie. To tu stykały się granice trzech cesarstw: Rosji, Austrii i Prus. Po rzece pływały wówczas barki i dwa małe parostatki pełne wycieczkowiczów, a na pobliskim moście kolejowym celnicy odprawiali pociągi przekraczające granicę prusko-austriacką.
Od tego miejsca dzieli mnie niespełna dziewięć kilometrów, a jednak musiałem przeprowadzić małe internetowe śledztwo, żeby je zlokalizować. Nikt mnie tu wcześniej nie przyprowadził. A przecież chyba żadne inne miejsce tak silnie nie przypomina o tym, że Polska zniknęła kiedyś z mapy Europy. Szkoły powinny tu przybywać na potęgę i od tej wizyty zaczynać lekcje dotyczące rozbiorów. Miasta, na pograniczu których znajduje się Trójkąt Trzech Cesarzy (Sosnowiec, Mysłowice, Jaworzno), mogłyby się postarać, żeby go spopularyzować. Przydałby się jakiś punkt widokowy, most łączący wszystkie trzy brzegi lub inne atrakcje, o które to miejsce aż się prosi. Parking w pobliżu ścieżki prowadzącej do Trójkąta i mały pomnik z niezbyt trafnym napisem: „Obelisk pamięci o dawnym podziale Europy i jej zjednoczeniu” – to naprawdę niewiele.
Szymon Babuchowski