Ustawa refundacyjna weszła w życie

Co dla pacjentów oznacza nowa ustawa refundacyjna i co o nowych przepisach sądzą eksperci?

Eksperci informują, że na nowej liście zabrakło ponad 800 leków, które do tej pory były refundowane. Podkreślają, że za niektóre leki, np. ważne produkty stosowane w onkologii, pomimo kolejnych zmian na liście refundacyjnej, pacjenci nadal zapłacą więcej niż w 2011 r.

Z kolei MZ zapewnia, że dostęp pacjentów do leków refundowanych nie zostanie ograniczony. Zapowiada także, że w 2012 r. lista będzie aktualizowana i trafią na nią kolejne leki.

A co o przepisach ustawy refundacyjnej sądzą eksperci? Ich zdania są podzielone.

Prawniczka Paulina Kieszkowska-Knapik z kancelarii Baker McKenzie zwróciła uwagę, że zgodnie z ustawą w niektórych przypadkach leki będą tańsze tylko wtedy, gdy pacjent zmieni terapię, a to może spowodować szkody dla zdrowia i życia. Podkreśliła, że NFZ dopłaca tylko do określonego limitu refundacji. Natomiast powyżej tego limitu płacą pacjenci. Podkreśliła, że Ministerstwo Zdrowia nie wyjaśniło, jakie będą rzeczywiste skutki wprowadzenia urzędowych cen i marż leków refundacyjnych, "wszystkie obniżki dopłat, traktując jako >>patologię<<". Według niej resort błędnie utożsamia promocje i obniżki "z bezprawną już pod rządami starych przepisów praktyką sprzedaży leków za 1 grosz". "Tymczasem możliwość kupna leku za 30 zamiast 60 zł to - także zgodnie z opinią UOKIK - konstytucyjne prawo pacjenta do korzystania z obniżek cen w części, którą pokrywają z własnej kieszeni. Taki właśnie system obowiązywał dotychczas, a ustawa go zakazuje, nie dając nic w zamian" - powiedziała. Kieszkowska-Knapik dodała, że Polska jest na ostatnim miejscu w Unii Europejskiej pod względem poziomu dopłat państwa do leków. "Pacjencka część ceny leku to średnio więcej niż 30 proc. Dlatego wadliwe jest porównywanie Polski do innych krajów, gdzie pacjent płaci zawsze stałą opłatę za każdy lek" - podkreśliła.

W ocenie Kieszkowskiej-Knapik, lekarze i aptekarze mają uzasadnione zastrzeżenia do ustawy, ponieważ zostały na nich nałożone niewspółmiernie wysokie kary finansowe. "Komunikaty NFZ łagodzą sytuację, ale dopóki nie zmieni się ustawa, obawy tych grup zawodowych są uzasadnione" - dodała. "Lekarze, wykonując swój zawód, nie mogą się kierować dobrem NFZ, ale dobrem pacjenta i ordynować mu leki, jakie uważają dla niego za najlepsze" - zaznaczyła. Zdaniem prawniczki apteki otrzymały umowy z NFZ zbyt późno, a ponadto ich warunki były bardzo trudne do przyjęcia. "Apteki były więc w sytuacji bez wyjścia. Musiały, a zarazem nie powinny były podpisywać umów" - powiedziała. Według Kieszkowskiej-Knapik, lekarze i aptekarze stali się w świetle nowej ustawy współodpowiedzialni za ubezpieczenie pacjenta, podczas gdy nie mają na to wpływu. Dodała, że nie można także przerzucać odpowiedzialności z jednej grupy zawodowej na drugą. "Tak, jak w przypadku rozporządzenia o receptach, w którym zapisano, że aptekarz może na realizowanej recepcie dopisać poziom refundacji, jeżeli nie zrobił tego lekarz, podczas gdy to jedynie lekarz może decydować o medycznym zastosowaniu leku, a właśnie to zastosowanie determinuje poziom płatności" - podkreśliła.

Michał Pilkiewicz z IMS Health, z największej na świecie firmą specjalizującej się w dostarczaniu informacji i rozwiązań zarządczych dla przemysłu farmaceutycznego, pozytywnie ocenił wprowadzenie stałych ceny i marż. "To, że ceny leków refundowanych we wszystkich aptekach w Polsce będą takie same, jest pożądaną zmianą. Oznacza to jednak, że nie będzie możliwości obniżania cen. Na przykład w przypadku diabetyków, Ministerstwu Zdrowia w wyniku negocjacji udało się obniżyć ceny niektórych preparatów, ale ze względu na to, że limit dopłat NFZ został ustalony na niższym poziomie, to w konsekwencji pacjenci zapłacą więcej. Firmy farmaceutyczne nie mają już na to wpływu, bo nie mogą w sprzedaży obniżyć ceny leków tak, jak do tej pory" - powiedział.

Według Pilkiewicza, nowe przepisy mogą doprowadzić do bankructwa niektórych aptek. "Apteki muszą wdrożyć nowy system komputerowy, a w wielu przypadkach wymienić sprzęt, po to, żeby dostosować się do zapisów ustawy refundacyjnej w zakresie raportowania sprzedaży leków. Apteki będą musiały również przecenić zapasy magazynowe i dostosować je do nowych cen i marż. Będą zarabiały o ok. 8 proc. mniej na sprzedaży leków refundowanych. Ustawa zakazuje także przekazywania wszelkich korzyści pomiędzy hurtownią a apteką, w tym rabatów. Apteki nie będą mogły także przekazywać zachęt dla pacjentów" - dodał. To wszystko wpłynie na rentowność wielu aptek.

« 1 2 »

PAP/wdm