Liczba ofiar śmiertelnych powodzi na południu Filipin wzrosłą w sobotę do co najmniej 521 - podała w niedzielę agencja AP. Blisko 300 osób uznano za zaginione. Ulewy spowodowały powódź, która w piątek w nocy zaskoczyła śpiących mieszkańców południowych Filipin.
Do najbardziej dotkniętego klęską miasta Cagayan de Oro uda się w niedzielę minister obrony Filipin Voltaire Gazmin wraz z przedstawicielami władz wojskowych, by nadzorować akcję ratunkową i udzielić pomocy tysiącom osób pozbawionych dachu nad głową.
Liczba ofiar może wzrosnąć. Po ponad 24 godzinach wciąż nikt nie stawił się, aby zidentyfikować wiele ofiar, co może oznaczać, że rodziny zabitych również zginęły - powiedziała sekretarz generalna Czerwonego Krzyża w Filipinach Gwen Pang.
Tysiące żołnierzy wspieranych przez lokalną policję, rezerwistów, straż przybrzeżną i ochotników bierze udział w akcji ratunkowej.
Ciała wielu ofiar zostały zmyte przez morskie fale; poszukuje ich straż przybrzeżna i ratownicy.
Około 100 tysięcy Filipińczyków straciło dach nad głową i musiało przenieść się do tymczasowych schronisk - podał departament pomocy socjalnej.
Na zachodzie wyspy Mindanao, na której leży Cagayan de Oro porywiste wiatry, osiągające w porywach prędkość ok. 90 km na godz., wyrywały drzewa z korzeniami. Na skutek powodzi wielu mieszkańców zostało pozbawionych prądu, odwołano też część lotów krajowych oraz zawieszono komunikację promową. W Cagayan de Oro ponad 500 tys. osób nie ma dostępu do wody pitnej.
Przyczyną kataklizmu jest burza tropikalna Washi. Filipiny są nawiedzane przez ok. 20 burz tropikalnych rocznie.