Jak korzystamy z daru wolności i suwerenności, czy nie odeszliśmy od ideałów solidarnego społeczeństwa? – pytał kard. Stanisław Dziwisz 17 grudnia podczas Mszy św. w kościele Arka Pana w Krakowie–Bieńczycach, gdzie modlono się w intencji ofiar stanu wojennego. W homilii metropolita krakowski powiedział, że powracanie do bolesnych wydarzeń sprzed 30 lat nie jest rozdrapywaniem ran, ale leczeniem choroby, gdyż „zło przedawnione samo nie umiera”.
5. Minęło trzydzieści lat. Zmieniła się Polska. Zmienili się Polacy. Może warto postawić sobie dzisiaj kilka pytań. Jak korzystamy z daru odzyskanej, wywalczonej, okupionej cierpieniem wolności i suwerenności? Czy nie za dużo wśród nas podziałów, uprzedzeń, niechęci, niczym nieusprawiedliwionej nieżyczliwości? Czy nie odeszliśmy od ideałów solidarnego społeczeństwa? Czym wytłumaczyć niechęć pewnych środowisk do Kościoła? Czy nauka religii stanowi zagrożenie dla obywatelskiego społeczeństwa? Czy krzyż, symbol największej i bezbronnej Miłości, towarzyszący nam od tysiąca lat, nie ma prawa obecności w szkołach, szpitalach lub w polskim parlamencie? Czy obrona życia, zwłaszcza życia bezbronnego, nie powinna być obowiązkiem każdego uczciwego człowieka? Czy mamy rezygnować z prawa naturalnego? Czy małżeństwo jako wspólnota życia mężczyzny i kobiety to przeżytek? Czy nie powinny nas niepokoić słowa Adama Mickiewicza: „Wielki jest mój naród wtedy, gdy cierpi katusze i walczy o wolność, ale maleje jak karzeł, gdy
w pokoju trzeba żyć i pracować, postępować według Biblii i liczyć się z Bogiem”.
Prosił nas błogosławiony Jan Paweł II: „Bogu dziękujcie” – za wolną przecież Ojczyznę, za każde kochające serce, za dobrych i mądrych ludzi, których nie brakuje na polskiej ziemi, także za bolesne doświadczenia. Dziękujcie, bo dziękczynienie to najskuteczniejsze lekarstwo na rozczarowanie i pesymizm. I prosił Ojciec Święty: „Ducha nie gaście”, bo wtedy potrafimy czynić dobro i liczyć się z Bogiem, Panem ludzkich losów.
Za czym tęsknili Polacy w smutnym czasie stanu wojennego? Tęsknili za wolną Ojczyzną, za wolnością, za godną i uczciwą pracą, za ciepłym miłością rodzinnym domem, za życzliwym uściskiem ręki, uśmiechem bratnim, okruchem nadziei na dostatnią i sprawiedliwą Polskę. Wtedy wołaliśmy – „Takiej Ojczyzny daj nam dożyć Boże”. Wiele marzeń udało się zrealizować, reszta z Bożą pomocą przed nami. Trzeba nam stanąć przy stole Ojczyzny, jak przy wigilijnym stole, wziąć w czyste ręce polski chleb, spojrzeć sobie szczerze w oczy, wyciągnąć ręce razem i wsłuchać się w adwentową obietnicę: Podnieście wasze głowy. Oto Bóg przychodzi, aby nas ocalić. Losy nasze w Jego ręku. Oto fundament naszej nadziei. Amen!
KAI/ jk