Na przełomie listopada i grudnia obradowała w Watykanie Międzynarodowa Komisja Teologiczna. Jej członkiem jest ks. prof. Jerzy Szymik z Uniwersytetu Ślaskiego, który wziął udział w spotkaniu. O teologach i teologii oraz o tematach podejmowanych przez MKT odpowiada on w rozmowie z ks. Tadeuszem Cieślakiem SJ.
Czyżby naszemu światu zagrażało wielobóstwo?
- Nawrót różnych teorii i praktyk neopogańskich jest faktem w świecie postmodernistycznym, czy też jak niektórzy twierdzą „post postmodernistycznym”, post newage’owskim. To jest tendencja, która na różne sposoby się objawia w kulturze zachodniej i nie tylko, bo także w kulturze południowoamerykańskiej, oczywiście w kulturze afrykańskiej, także azjatyckiej. Monoteizm w naszym głębokim przekonaniu, a także w przekonaniu innych wielkich monoteistycznych religii (islamu, judaizmu), jest odpowiedzialny za prawdę w życiu wielkich kultur, w życiu ludzkości ostatecznie, w życiu każdego poszczególnego człowieka. Koniec końców, jedynie prawda – to słowa samego Jezusa – może nas wyzwolić: Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli. Bóg jest jeden, świat jest z Boga… itd.
Zmaganie teologii chrześcijańskiej o przywrócenie blasku monoteizmowi, o oczyszczenie go z zarzutów, jest jakąś wielką batalią o przyszłość człowieka, o przyszłość świata, o przyszłość kultury. Jesteśmy głęboko przekonani, że to nie politeizm jest tolerancyjny, otwarty na globalizację, w naturalny sposób na wielość, że to są jedynie pozory. Tam gdzie królował w przeszłości politeizm, tam zawsze dokonywano ofiar z ludzi, tam zawsze ofiarą był ostatecznie człowiek. Taka też jest ewentualna przyszłość politeizmu: że będzie składał ofiary z ludzi. Obojętnie czy będziemy tutaj mówili o eutanazji, aborcji, czy jakichkolwiek innych formach anihilacji człowieka. O to się toczy ostatecznie bój, o coś więcej niż o ryt, niż o przewagę „mojej religii nad twoją”, ale o przyszłość ludzkości. Jesteśmy o tym przekonani jako chrześcijanie. Jeśli jest prawdą, że Bóg stworzył świat, że to wszystko wokół jest Jego, to sprawa naszej wiary nie ogranicza się do naszej własnej „zakrystii”, ale dotyczy wszystkich i wszystkiego. Taka jest idea tego tematu, którym się zajmujemy – monoteizmu.
Teraz jednak często mówi się o tym, że to raczej człowiek wypycha Boga, jakiegokolwiek Boga. Czyżby ateizm potrafił też mieć twarz takiego ukrytego politeizmu?
- Jest to możliwe oczywiście, natomiast ja sądzę, że przede wszystkim sprawdza się tutaj zasada głoszona przez wielu religiologów, przez wielu mędrców funkcjonujących w tym krwiobiegu mądrości w różnych czasach ludzkości, w różnych jej epokach i sferach, mianowicie zasada mówiąca, że człowiek jest ze swej natury istotą religijną tzn. pokłonną, chce czcić źródło i cel swojego życia. A jeśli nie będzie tego czynił wobec prawdziwego Boga, to w to miejsce postawi byle co i... biada mu wtedy!
…Choć może mieć to również bardzo racjonalne uzasadnienia...
- Oczywiście i racjonalne, i pokupne, i że tak powiem opłacające się i bardzo nowoczesne etc. Jeśli człowiek nie klęczy przed Bogiem, to klęczy przed byle czym. Biblia, właściwie cały Stary Testament, a i poważna część Nowego Testamentu jest dokładnie na ten temat, tzn. co się dzieje z człowiekiem kiedy zamiast Boga wybiera bożki?
Dzisiaj często mamy do czynienia właśnie z takim wybieraniem bożków. I niekoniecznie chodzi o przedmiot, ale często o metody. Stąd rozwija się w Kościele nauka społeczna, nauka o tym, jak czynić dobro, sprawiedliwość między ludźmi w układach większych, niż tylko relacja człowiek-człowiek, we wspólnocie, albo wielości wspólnot. I to jest następny temat, którym się zajmuje MKT, czyli Nauczanie Społeczne Kościoła. Czy nie istnieje obawa, że to nauczanie wkroczy za bardzo w świat doczesności i zapomni o źródłach, jakim jest właśnie nadprzyrodzoność, wiara, że stanie się w pewien sposób taką socjologią, czy politologią?
- Ten temat Doktryny Społecznej Kościoła jest jeszcze absolutnie w powijakach. Tak się głęboko zastanawiamy nad tym, w jaką stronę pójść. Na pewno nie chcemy, nie powinniśmy i nie jesteśmy w stanie napisać czegoś w rodzaju encykliki. Nawiązuję tu oczywiście do zupełnie świeżej, sprzed dwóch lat, Caritas in veritate, wielkiej encykliki społecznej Benedykta XVI. Ponieważ ten punkt nauczania Kościoła z końca pierwszej dekady XXI w. został w tej encyklice genialnie uchwycony. Nas raczej – ale to jeszcze nie jest sprawa ostatecznie rozstrzygnięta – interesowałyby ogromnie praktyczne przełożenia tej myśli społecznej Kościoła dzisiaj, tzn. jakaś próba odpowiedzi na pytanie:
Czy są możliwe takie ruchy odnowy współczesnego Kościoła, takie wspólnoty; niektóre z nich już działają (św. Idziego, inne związane z wolontariatem), które byłyby przełożeniem tej wielkiej chrześcijańskiej teorii na absolutny realizm początku XXI w. Mamy sporo ruchów, np. XIX-wiecznych zakonów, które jakoś wymierają. Dzieje się tak głównie dlatego, że prawdopodobnie skończyła się potrzeba ich charyzmatu. Zmieniła się w wielu wymiarach sytuacja społeczna: z industrialnej na postindustrialną etc. Jak to powinno wyglądać dzisiaj, żeby uchwycić ten społeczny, chrześcijański puls początku XXI w., doby kryzysu, doby globalizacji? To jest to pytanie, które będziemy się starali uczynić rdzeniem tego dokumentu. Oby nam Pan pozwolił go napisać.