Mamy do czynienia z próbą ograniczenia naszej suwerenności i - co za tym idzie - naszej demokracji - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński odnosząc się do piątkowych ustaleń szczytu UE.
"Obecny rząd podjął decyzję o daleko idących skutkach. Decyzję o tym, że Polska ma przystąpić do umowy, której sens jest następujący - sens z naszego punktu widzenia - mamy oto ograniczyć, i to ograniczyć w bardzo istotnym stopniu, naszą suwerenność i to w tych sprawach, które dla funkcjonowania demokracji są szczególnie ważne" - powiedział Kaczyński podczas sobotniej konferencji "Nowe porządki w Europie" zorganizowanej w gmachu Senatu.
Na szczycie UE w Brukseli 17 państw eurolandu oraz kilka innych, w tym Polska, zgodziło się na wdrożenie nowych zasad dyscypliny finansów publicznych (tzw. umowa fiskalna). Zakładają one m.in. wprowadzenie automatycznych sankcji za łamanie dyscypliny budżetowej dla krajów przekraczających limity deficytu i długu publicznego, a także wpisanie do konstytucji przez wszystkie kraje tzw. złotej zasady utrzymywania zrównoważonych budżetów. Uzgodniono też m.in., że 200 mld euro zostanie przekazane Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu, który przeznaczy je na pomoc zadłużonym gospodarkom. 150 mld euro miałoby pochodzić od krajów strefy euro, a 50 mld euro od krajów spoza strefy euro. Przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy ocenił w piątek, że ratyfikacja nowego paktu fiskalnego powinna nastąpić do połowy 2012 roku.
"Mamy do czynienia z daleko idącą próbą - bo ciągle jest to jeszcze próba, decyzje ostateczne jeszcze nie zapadły - ograniczenia naszej suwerenności i co za tym idzie także ograniczenia naszej demokracji. Nasz status obywateli, przy przyjęciu tego rodzaju regulacji, będzie statusem znacznie słabszym niż dotychczas. Wpływ naszego głosu, głosu jako wyborców, będzie ograniczona, będzie korygowany przez czynnik zewnętrzny" - mówił Kaczyński.
Prezes PiS dodał, że przystąpienie do tej umowy będzie nakładało na nas także obowiązki o charakterze finansowym. "Będziemy za znalezienie się w tej nowej, trudnej dzisiaj do określenia strefie (...) płacić. To będzie opłata, można powiedzieć, suta. Znów nie można jeszcze konkretnie określić, no ale jeśli to ma być 50 mld euro w ramach tych 200 mld, które maja być zapewnione dla tych państw bankrutujących, to nasz udział, gdyby go liczyć na podstawie wielkości kraju, ludności kraju musiałby być udziałem bardzo poważnym" - powiedział Kaczyński.
Jego zdaniem, można przypuścić, że oświadczenia NBP oznaczają, że podstawą tego płacenia jest rezerwa dewizowa banku narodowego. "To jest 74 mld euro, które w tym zasobie mamy. Dotychczas przyjmowaliśmy zasadę, a to było przyjmowane przez wszystkie rządy, także ten nasz, że ten zasób jest nienaruszalny nawet wtedy, gdyby chodziło o podjęcie jakiś ważnych z punktu widzenia polskiej gospodarki przedsięwzięć" - powiedział. "Dziś mamy ten zasób naruszyć po to, żeby sfinansować bogatszych od nas, i to znaczenie bogatszych od nas. To sytuacja, powiedzmy sobie, w najwyższym stopniu godna zastanowienia. Jeśliby nie określić tego ostrzej" - podsumował Kaczyński.
Podkreślił, że rozwiązania ustalone na szczycie UE nie mogą być przyjęte na innej zasadzie niż przez większość 2/3 polskiego parlamentu. "Tych dwóch trzecich w polskim parlamencie nie ma" - oświadczył.
"My tego rodzaju rozwiązań nie przyjmiemy i nie będziemy ich traktowali jako obowiązujące jeżeli nie będą przyjęte w odpowiedniej procedurze" - oświadczył szef PiS. To znaczy - dodał - "jeśli przyjdzie czas" i PiS przejmie władzę, a te rozwiązania wcześniej zostałyby przyjęte w procedurze innej niż zaakceptowanie ich 2/3 głosów w polskim parlamencie, to - powiedział Kaczyński - "będziemy je traktowali na zasadzie non est".
Art. 90 konstytucji mówi, że Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach; ustawa, wyrażająca zgodę na ratyfikację umowy międzynarodowej jest uchwalana przez Sejm większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz przez Senat większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów
Szef PiS powiedział również, że rozwiązania ustalone na szczycie UE mogą oznaczać deklarację Polski do przystąpienia do strefy euro. Zaznaczył, że wielu ekonomistów twierdzi, że Polska do wejścia do strefy euro jest nieprzygotowana.
Kaczyński zastanawiał się czym kierują się ci, którzy podejmują takie decyzje, jak podczas ostatniego szczytu UE. "Próba racjonalizacji tych decyzji jest, w moim przekonaniu, możliwa tylko wtedy, jeśli odwołamy się do interesów czysto osobistych, jeżeli odwołamy się do perspektywy osobistych karier, osobistych awansów w ramach UE. Żadne rozumowanie, które odnosi się do interesu narodowego tego rodzaju decyzji usprawiedliwić czy uzasadnić nie może" - powiedział szef PiS.
Zaznaczył też, że zorganizowana w sobotę dyskusja była planowana od dawna. "Nie jest prawdą, że jest ona próbą odpowiedzi na błazeńskie wystąpienia pewnego ministra, ale nie wiedzieliśmy, że odbędzie się ona w tak szczególnym momencie" - powiedział Kaczyński. Dodał, że posiedzenie Rady Europejskiej zakończyło się "decyzjami bardzo daleko idącymi, decyzjami, które mają wpływ na kształt UE, ale także mają, czy mogą mieć, bardzo daleko idący wpływ na sytuacje naszego państwa".