Na półtora roku więzienia skazał sąd rejonowy w Rîşcanu w Mołdawii ks. Valentina Ţarălungă za „zabicie w wyniku nieostrożności” półtoramiesięcznego Laurenţiu Haidău w czasie chrztu. Do tragedii doszło 22 lipca ub.r. w wiosce Mihaileni w północno-zachodniej części kraju. Kapłan, należący do Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, tak nieszczęśliwie trzykrotnie zanurzył w wodzie dziecko, że zachłysnęło się ono i straciło życie.
Gdy przekazał je po obrzędzie rodzicom, okazało się, że chłopczyk wydawał słaby, chrapliwy głos, ale po chwili zamilkł i przestał dawać znaki życia. Lekarze w pobliskim szpitalu, dokąd rodzice natychmiast przewieźli dziecko, stwierdzili jego zgon w wyniku tzw. asfiksji mechanicznej, czyli zamartwicy – niedoboru tlenu w organizmie. W tkankach miękkich szyi wykryli sińce i oznaki krwotoku. Jednocześnie ustalili, że przed rozpoczęciem obrzędu dziecko było całkiem zdrowe.
Po tragedii ojciec niemowlęcia, 24-letni Dmitro Haidău powiedział dziennikarzom, że duchowny zanurzył ich dziecko w chrzcielnicy, „nie zakrywając przy tym mu ust, aby się nie zakrztusiło”. „Rękę położył mu na brzuchu i trzykrotnie włożył do wody” – opowiadał zrozpaczony ojciec.
Już w trakcie udzielania sakramentu rodzice i chrzestni zauważyli, że dziecku zrobiło się niedobrze i uprzedzili o tym księdza. Ten jednak odpowiedział, że nie po raz pierwszy dokonuje tego obrzędu i wie, jak ma to robić.
W czasie rozprawy miejscowy komisarz policji Valeri Moscalu zeznał, że ks. Ţarălungă trzymał dziecko w czasie chrztu „jak lalkę i zanurzył chłopca w wodzie głową w dół”. Przypomniał, że „bezpośrednio po tamtym wydarzeniu ojciec Valentin wyjechał na pewien czas, po czym znów się u nas pojawił”. Zdaniem komisarza, ksiądz jeździł do Kiszyniowa, aby tam, w siedzibie metropolity, głowy Kościoła mołdawskiego, szukać dla siebie wsparcia i obrony.
Sam oskarżony w czasie rozprawy nie przyznał się do winy, twierdząc, że chrzest odbywał się „zgodnie z wszystkimi zasadami”. Według niego, „dziecko nie było zdrowe, jak utrzymują jego rodzice”. Duchowny zwrócił uwagę, że w przededniu porodu oboje rodzice poszli do miejscowej dyskoteki, a tam doszło do bójki z udziałem jej męża, któremu na pomoc pospieszyła żona i wtedy ktoś kopnął ją w brzuch. Dlatego nastąpił przedwczesny poród, a syn urodził się niedonoszony i słaby. W dodatku stwierdzono u niego zapalenie płuc. „Chłopiec mógł umrzeć w każdej chwili!” – oświadczył ks. Valentin. Zaznaczył, że będzie domagał się ekshumacji ciała w celu przeprowadzenia dodatkowych ekspertyz i dodał, że dziecko zmarło w drodze do szpitala, a nie w cerkwi.
Jednakże oboje małżonkowie Haidău utrzymywali, że winę za śmierć ich dziecka ponosi ksiądz, a po procesie wyrazili zadowolenie z wyroku.
Prokurator rejonowy Constantin Russu, który domagał się dla oskarżonego dwóch lat pozbawienia wolności i zakazu wykonywania zawodu, po rozprawie oświadczył, że rozważy możliwość zaskarżenia wyroku.
W prawosławiu chrzci się niemowlęta przez trzykrotne zanurzenie w wodzie. Sprawując ten sakrament kapłan powinien zadbać o to, aby dziecko się nie zachłysnęło i aby nie dostała mu się woda do ust, toteż zwykle mu się je zasłania. Niekiedy, zwłaszcza tam, gdzie przeważa Kościół katolicki, księża praktykują chrzest przez polanie, co jednak ostro krytykują zwolennicy „sztywnej” linii w prawosławiu, przeciwni zwłaszcza kontaktom ekumenicznym. Według nich taki chrzest jest nieważny i powinien zostać powtórzony, ale już przez pełne trzykrotne zanurzenie.