110 tysięcy eurosierot

Jednym z negatywnych skutków otwartych dla naszych obywateli europejskich rynków pracy jest problem eurosieroctwa

110 tysięcy eurosierot   Wejście Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku przyniosło naszemu kraju niewątpliwe korzyści. Jednym z negatywnych skutków otwartych dla naszych obywateli europejskich rynków pracy jest problem eurosieroctwa, który według dr Sylwii Piekut-Burzyńskiej z Kujawsko-Pomorskiej Szkoły Wyższej w Bydgoszczy, dotyka nawet 110 tys. dzieci.

Kwestia sieroctwa emigracyjnego różnie kształtuje się w różnych województwach. Najgorzej jest - jak powiedziała KAI dr Piekut-Burzyńska - w województwie opolskim, gdzie migracja rodziców dotyka ok. 43 proc. uczniów. Skutki są często opłakane: pesymizm, obniżenie poczucia własnej wartości, wyalienowanie a nawet depresja. Tymczasem w Polsce nie istnieją rozwiązania systemowe, które mogłyby stanowić wsparcie dla dotkniętych problemem eurosieroctwa rodzin.

Z dr Sylwią Piekut-Burzyńską z Kujawsko-Pomorskiej Szkoły Wyższej w Bydgoszczy rozmawiał Rafał Łączny z KAI.



Według Ministerstwa Edukacji Narodowej eurosieroctwo to sytuacja, w której „emigracja zarobkowa rodziców lub rodzica, powoduje burzenie podstawowych funkcji rodziny, takich jak zapewnienie ciągłości procesu socjalizacji, wsparcia emocjonalnego dziecka i transmisji kulturowej”. Oznacza to, że nie każde dziecko, którego rodzice pracują poza granicami kraju jest traktowane jako eurosierota. Wystarczy, że opiekę nad dzieckiem sprawują np. dziadkowie, a dziecka - w rozumieniu ministerstwa - nie można już uznać za eurosierotę. Zgodnie z tą definicją MEN liczbę sierot emigracyjnych szacuje na 45 tys. dzieci, czyli o ponad połowę mniej, niż to wynika z innych badań.

« 1 »