Wydaje się, że każdy szczegół Wawelu został do końca zbadany i opisany. Ale okazuje się, że to miejsce pełne nieustannie odkrywanych tajemnic.
Panowie, wieki patrzą na nas – chce się powtórzyć za Napoleonem, spoglądając na sklepienia rotundy Najświętszej Panny Maryi – mówi dr Beata Kwiatkowska-Kopka, kierowniczka działu rezerwatu archeologicznego i lapidarium, wprowadzając nas do najstarszej budowli romańskiej na Wawelu.
Na ścianach w świetle żarówek igrają nasze cienie. Przy świetle pochodni mogły odbijać się na nich sylwetki modlącego się tu Bolesława Czeskiego, choć bardziej prawdopodobne, że Bolesława Chrobrego. Kiedy uzmysławiamy sobie, że jego wizerunek znajduje się tuż po Mieszku I na początku Matejkowskiego pocztu królów polskich, czujemy na plecach ciarki z wrażenia, w jakie rejony czasu przyszło nam się przenieść. Tajemniczy Wawel średniowieczny kryje się w podziemiach rozciągających się pod renesansowymi budowlami. Natrafiano na nie często przez przypadek.
Na przykład w latach 70. ub. wieku, w trakcie budowania toalet, na które wybrano miejsce obok baszty sandomierskiej, dokopano się do innej rotundy. Niezwykłym znaleziskiem są budowle w podziemiach budynku zamykającego od strony zachodniej dziedziniec pałacu królewskiego. Przez sto lat mieścił się w nich lazaret austriacki, a dziś niezwykła wystawa „Wawel zaginiony”. Zstępując po szklanych podwieszanych kładkach w głąb ziemi, odkrywamy początki dziejów wznoszącego się ponad 200 metrów nad Krakowem wzgórza. – Słyszycie, co mówią kamienie? – pyta Beata Kwiatkowska-Kopka. – Architektura też może opowiadać historię. I dodaje, że to najlepiej zachowany europejski rezerwat archeologiczny. W 1975 r., kiedy go udostępniano, był awangardą. Dziś należy do klasyki.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych