Premier Donald Tusk zdecydowanie popiera zakaz zasłaniania twarzy w czasie zgromadzeń. Nie wyklucza w tym celu noweli konstytucji. Zastrzega, by do zmian w prawie podchodzić bez histerii. Chwali policję za postawę w czasie zamieszek w stolicy i zapowiada ukaranie winnych.
"Zobaczycie państwo, że za kilka dni grupy, które organizowały po lewej i po prawej strony te zajścia, będą atakowały policję, że działała zbyt brutalnie" - mówił Tusk. Podkreślił, że jeśli dochodzi do aktów bandytyzmu, to zadaniem policji jest działać skutecznie.
"Nie może być tak, że policja jest bita i bezradna. Państwo praworządne, to jest także takie państwo, które pozwala policji używać środków przymusu bezpośredniego, w taki sposób, który zabezpiecza maksymalnie życie i zdrowie zwykłych obywateli" - stwierdził premier.
Wielokrotnie powtarzał, że zamieszki w stolicy były aktem wandalizmu i chuligaństwa. Jego zdaniem, podczas tych zajść nie mieliśmy do czynienia "ze sporem między prawicą a lewicą" tylko z "aktami bandytyzmu" i "chuligańskimi przestępstwami".
"Najwyższy czas powiedzieć, że nie mamy tutaj do czynienia ze sporem pomiędzy prawicą a lewicą, młodzieżą narodową, młodzieżą pacyfistyczną, lewicową, te zdarzenia można określić słowami, które nie są ze słownika politycznego, to są akty bandytyzmu i przestępstwa o charakterze chuligańskim" - podkreślił premier.
"Nikt nie powinien w żaden sposób angażować ani majestatu, ani świata idei do tych zdarzeń, bo to są zdarzenia, które zasługują na określenia z zupełnie innego słownika i dlatego tego typu ludźmi zajmować się będą prokuratorzy, policja, a niewykluczone, że już w najbliższej przyszłości straż więzienna" - mówił szef rządu.
Jak zaznaczył Tusk, "takim językiem należy o tego typu ludziach mówić". Dodał też, że "przemoc fizyczna nie powinna znaleźć żadnego usprawiedliwienia w wyznawanej ideologii". Jak podkreślił, "ktoś, kto niesie biało-czerwony sztandar i chce czcić pamięć Piłsudskiego i Dmowskiego, i równocześnie kopie kogoś po głowie, nie jest patriotą, tylko bandytą".
"Jeśli ktoś nazywa siebie +Kolorową Niepodległą+ i uważa się za antyfaszystę i bije czy kopie innego człowieka, to nawet nie wie, że bliżej mu do faszysty niż komukolwiek innemu, kto takich rzeczy nie robi" - zaznaczył premier.
Zapewnił, że sprawcy piątkowych zamieszek będą surowo ukarani. Jak mówił, 30 sędziów jest do dyspozycji, gotowych do najszybszego sposobu reagowania. Podkreślił, że wciąż trwa proces identyfikacji osób, które brały udział w zamieszkach.
Tusk mówił też w kontekście zamieszek o "imporcie bojówek z Niemiec, ale także z kilku innych krajów".
Nawiązał do tego, że z powodu wydarzeń na Nowym Świecie w piątek zmieniona została trasa defilady historycznej; niektórzy jej uczestnicy relacjonowali, że zostali zaatakowani przez przedstawicieli organizacji lewicowych. Rzecznik warszawskiego Ratusza Bartosz Milczarczyk mówił w sobotę PAP, że do organizatorów defilady dotarły informacje o próbach ataku na jej uczestników.