Chrześcijanie w Sudanie cierpią

W dzisiejszą niedzielę 13 listopada Kościół katolicki w Polsce obchodzi już po raz trzeci Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym. W tym roku będzie on przebiegał pod hasłem „Świat milczy – ty działaj!” i będzie poświęcony szczególnie chrześcijanom w Sudanie.


Nadal jednak trwały walki w Darfurze, a i na Południu daleko jeszcze do prawdziwego pokoju. 14 lipca 2008 Międzynarodowy Trybunał Karny, powołany wcześniej do sądzenia największych zbrodniarzy na świecie, oskarżył prez. Baszira o ludobójstwo oraz o zbrodnie wojenne i przeciw ludzkości w związku z walkami w Darfurze.

Tymczasem w stosunkach między Północą a Południem ważnym wydarzeniem było referendum, które odbyło się na Południu w dniach 9-15 stycznia 2011, w sprawie przyszłości tego obszaru. Ponad 80 proc. z ok. 4 mln głosujących opowiedziało się za oderwaniem tej części od reszty Sudanu i utworzeniem tam niepodległego państwa. Powstało ono formalnie jako Sudan Południowy ze stolicą w Dżubie 9 lipca br., stając się 197. państwem na świecie.

Sytuacja chrześcijan w Sudanie

Przez cały czas istnienia jednego Sudanu sytuacja tamtejszych chrześcijan, z których większość mieszkała i mieszka na Południu, była bardzo trudna, ale stała się wręcz tragiczna na początku lat osiemdziesiątych XX wieku, gdy tamtejsze władze zaczęły na siłę islamizować kraj. Oparte na szariacie przepisy obowiązują wszystkich, również niemuzułmanów. Oznacza to np. kary cielesne (chłostę) za wykroczenia przeciw moralności (pojmowanej oczywiście w duchu islamskim), kary długoletniego więzienia, a nawet śmierci za przejście z islamu na jakiekolwiek inne wyznanie, zakaz wytwarzania, sprowadzania i spożywania napojów alkoholowych (co stanowi poważne utrudnienie dla księży chcących odprawić Mszę św.) itp.

A przy tym wysokość kar zależy od wagi przestępstwa (otwiera się tu duże pole do nadużyć w sądach) i od tego, kto je popełnił. Inaczej bowiem bywają sądzeni muzułmanie, inaczej – zwykle surowiej – wyznawcy innych religii. Ale za wypicie alkoholu wyznawca islamu może dostać 40 batów kary, a niemuzułmanin – „tylko” 20.

Przepisy te to nie tylko określone kary, ale także różne codzienne utrudnienia w pracy np. misjonarzy chrześcijańskich, którzy zajmują się nie tylko działalnością ściśle duszpasterską i religijną, ale również prowadzą szkoły, placówki służby zdrowia, opieki nad uchodźcami itp. Nawet w tym wypadku trudno jest im uzyskać zezwolenia na wjazd i pracę w Sudanie. Tak było, gdy istniało jedno państwo i tak jest obecnie, gdy powstał Sudan Południowy.

W czerwcu 2005 weszła w życie Tymczasowa Narodowa Konstytucja Sudanu, która zapewniała wolność sumienia i wyznania na podstawie umów podpisanych z państwem przez poszczególne Kościoły i związki wyznaniowe i uzgodnionych we Wszechstronnym Porozumieniu Pokojowym, zawartym 9 stycznia 2005 w Nairobi. Ale w tejże Konstytucji zapisano również, że źródłem prawodawstwa dla 16 prowincji północnych jest szariat, co pozwala władzom uchwalać i wcielać w życie przepisy, faworyzujące islam i sprzyjające islamizacji tej części kraju, bez liczenia się z pluralizmem religijnym, jaki tam istnieje.

Z bardzo długiej listy różnego rodzaju ograniczeń i prześladowań, na jakie napotykali i nadal napotykają chrześcijanie w tym – do czasu rozpadu – największym obszarowo państwie afrykańskim (ponad 2,5 mln km kw.), wymieńmy tylko kilka najostrzejszych. W sierpniu 2009 fundamentaliści islamscy ukrzyżowali 6 młodych chrześcijan za to, że ci nie chcieli wyprzeć się swojej wiary. Ocenia się, że obecnie co najmniej 35 tys. wyznawców Chrystusa w tym kraju jest niewolnikami swych „panów” muzułmańskich.

Wiadomo o co najmniej kilkunastu przypadkach kobiet z przełomu lat 2009 i 2010, wychłostanych i aresztowanych za nieprzestrzeganie nakazanych przez szariat norm ubierania się. Według szefa policji w stolicy, tylko w 2008 r. odnotowano tam ok. 40 tys. przypadków złamania przepisów prawa koranicznego.

Jednym z najgłośniejszych takich zdarzeń była sprawa sudańskiej dziennikarki i współpracowniczki organizacji pozarządowych ONZ w Sudanie – Lubny al-Husajni. Za chodzenie w spodniach postawiono ją (wraz z dwiema innymi kobietami) przed sądem, który 7 lipca 2009 skazał ją na 500 dolarów sudańskich (ok. 225 USD) grzywny (a groziło jej jeszcze 40 batów chłosty).

Z kolei 16-letnia chrześcijanka z Południa, ale mieszkająca obecnie w Chartumie, została w listopadzie 2009 ukarana 50 uderzeniami za noszenie w miejscu publicznym zbyt krótkiej spódnicy.

« 1 2 3 »

Krzysztof Gołębiowski