Nowy numer 17/2024 Archiwum

Wyostrzony smak na teatr

– Na scenie oglądamy siebie z innej strony – mówi Adrian Rycharski cierpiący na jaskrę i zaćmę. W „Krzesiwie” aktorzy wykrzesują z siebie ukryte talenty. Widzą, jak wiele mogą.

Mają bardzo słaby wzrok. Dlatego w ich ustach szczególnie brzmi słowo „widzieć”. Za to lepiej rozumieją słowa z „Małego Księcia” Antoine’a Saint-Exupéry’ego: „Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”. – Można widzieć na różne sposoby – mówi Michał Orchowski, student psychologii, gwiazda spektaklu „Niespodzianka”. – Swoje spojrzenie kieruję na innych, staram się okazać, że są ważni, pomagać im. – Kiedy traci się wzrok, wyostrzają się inne zmysły – opowiada Kamila Stachniak z drugiej klasy liceum. – Po zmroku mam kurzą ślepotę. I wtedy nie tylko w tenisówkach, ale i w butach z grubą podeszwą czuję szczegóły faktury pod stopami. – W życiu zawsze jest coś za coś – twierdzi. To „coś za coś” pojawia się w naszych rozmowach nie raz. – Moi aktorzy nie potrafią wygrać drobnych mimicznych detali, ale za to – może przez ograniczenia wzrokowe – na scenie nie czują wstydu jak ich zdrowi koledzy – podkreśla Ryszard Polaszek, założyciel i od 20 lat animator teatru „Krzesiwo” w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci Słabowidzących nr 8 w Warszawie. Wymyślił go dla swojej grupy chłopców z internatu – piątoklasistów, żeby nie nudzili się po lekcjach. Pytali go wtedy: „Co to jest teatr?”. Przez kolejne lata ich następcy za swoje spektakle zdobywali nagrody na ogólnopolskich konkursach teatralnych. Z powodzeniem stawali w szranki z zespołami aktorów pełnosprawnych. Zwycięstwami w Międzynarodowym Festiwalu „Dionizje”, Przeglądzie Małych Form Teatralnych czy Mazowieckim Festiwalu Teatrów Amatorskich „Krzesiwo” zdobyli uznaną markę.

Teatr za krowę
Próby spektakli odbywają po lekcjach przy ul. Koźmińskiego, prawie w centrum stolicy. Ta przed premierą „Niespodzianki” zaczyna się o 19. „W mojej wsi świat jest na swoim miejscu: dom, płot, krowa” – wylicza główny bohater. – „W dużym mieście wszystko się rusza, chodzi, albo jeździ”. Teksty sztuk Ryszard Polaszek – na co dzień historyk w innych warszawskich liceach, tu szef teatru – pisze pod swoich artystów. Rzeczywiście wielu z nich bardzo wcześnie zostało wyrwanych z własnego środowiska. Michał Orchowski przyjechał z Ełku już jako 7-latek do I klasy podstawówki. Pierwszego dnia na znak protestu ugryzł wychowawczynię. – Zostałem wyrzucony z domu na odległość 200 km, teraz jestem w nim gościem – opowiada. – Mam poważną wadę wzroku – zwraca oczy do światła i wtedy dostrzegam złotą plamkę zamiast źrenicy. – To wynik retinopatii wcześniaczej, zbyt długo leżałem w inkubatorze w ultrafiolecie – spokojnie tłumaczy. – Będę mieć szansę, kiedy lekarze zaczną regenerować połączenia nerwowe – uśmiecha się. – Ale nie jest źle, mogło być gorzej. Jeden potrafi użalać się nad złamaną ręką, ja staram się nie narzekać na wzrok.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy