Nowy numer 17/2024 Archiwum

Nauczyciele Boga

Myśl wyrachowana: Teolog ma słuchać Pana Boga, a nie być panem Boga.

Ponad 140 niemieckich teologów domaga się zmian w Kościele. – Nareszcie! – chciałoby się zakrzyknąć. Może wreszcie do niemieckich kościołów wrócą konfesjonały, może duchowni zerwą z niedozwoloną praktyką udzielania ogólnego rozgrzeszenia, może wierni zostaną pouczeni, że do Komunii można przystępować tylko w stanie łaski uświęcającej, a tę traci się wskutek grzechu ciężkiego. Może teolodzy zrobią coś, żeby więcej ich ziomków w ogóle uznało, że jest coś takiego jak grzech. To ważne, bo bez tego nie sposób zrozumieć, po co Pan Jezus przyszedł na ziemię i dlaczego umarł na krzyżu. Nie da się pojąć sensu Ewangelii ani żadnego elementu historii zbawienia. Niechby niemieccy katolicy wiedzieli, że przykazania Boże zostały nam dane dla naszego dobra i że nie zostały anulowane. Niech wiedzą, że nieprzyznanie się do swojej wiary to złamanie pierwszego przykazania, aborcja to złamanie piątego, a każdy seks pozamałżeński – szóstego. Niech też do nich dotrze, że katolik ma obowiązek w każdą niedzielę uczestniczyć we Mszy św. Takie najprostsze rzeczy.

Ale nic z tego. Teolodzy „reformatorzy” nie chcą uzdrawiać Kościoła. Oni chcą dostosować Kościół do własnej słabości. Czego się domagają? A jakże by inaczej: zniesienia celibatu, święcenia kobiet na kapłanów, udziału świeckich w wyborze biskupów i odejścia od „rygoryzmu moralnego”. To po kolei. Zniesienie celibatu. Zabawne, że mówią o tym niemieccy katolicy, którzy widzą u protestantów jeszcze większy deficyt pastorów. I jakoś nie wyciągają wniosku z faktu, że pastorzy w liczbie rozwodów ustępują tylko dyplomatom. Święcenia kobiet to temat zamknięty, bo Jan Paweł II wypowiedział się w tej sprawie w sposób ostateczny. Kobiety nigdy kapłanami nie będą, niezależnie od tego, jak bardzo cierpią nad tym osoby zakompleksione z parytetami na oczach.

Wybór biskupów przez świeckich. Żarty. Społeczeństwa, które gładko łykają nowe prawa, nadające wynaturzeniom status cnoty, miałyby wybierać ludzi, którzy mówiliby im słowa prawdy? Ludzie podatni na manipulację jak ryba na haczyk mieliby decydować o własnych nauczycielach? Ignoranci religijni i wilki w owczej skórze wybierają pasterza – piękny pomysł. No i ten „rygoryzm moralny”. Oczywiście. Rygorysta Jezus powiedział, że nawet pożądliwe spojrzenie jest cudzołóstwem. A rygorysta Jan Chrzciciel został ścięty, bo mówił: „Nie wolno ci mieć żony twego brata”. To postawa nie do przyjęcia w świecie, który rozwodników czyni nauczycielami w szkołach katolickich albo dziennikarzami w katolickich mediach.
Powyższe postulaty ktoś nazwał „powstaniem teologów”. Jakie to tam powstanie – to kompletny upadek. Nawet nie wiadomo czy teolodzy to właściwa nazwa. Proponuję nazwę „Bóg-macherzy”, bo to ludzie tak zadufani w siłę swojego intelektu, że własne spekulacje uznali za objawienie Boże. Tak skutkuje długotrwałe, zbiorowe oswajanie się chrześcijan z atmosferą zatrutą grzechem. Normalny człowiek otwiera okna, gdy na zewnątrz jest świeże powietrze. Gdy pojawia się smród – zamyka. „Teolog otwarty” nie zamyka nigdy, bo jeszcze ktoś powie, że jest teologiem zamkniętym.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy