Nowy numer 17/2024 Archiwum

Czuwaj albo giń

Niezwykła kobieta o przezwisku „Proboszcz”w środku piekła obozu Ravensbrück stworzyła… obóz harcerski.

Dlaczego „Proboszcz”? Bo Józefa Kantor w hitlerowskim obozie w Ravensbrück prowadziła nabożeństwa podobne do Mszy świętych. Podobne, bo nie było w nich momentu Przeistoczenia. Ale były mszalne modlitwy i komunia duchowa, którą co niedzielę na kolanach przyjmowały setki wzruszonych więźniarek. – Gdyby strażniczki nas nakryły, to dostałybyśmy ciężkie kary! – kiwa głową siwiuteńka Maria Markiewicz z Zawiercia, uczestniczka kilku z tych nabożeństw. – Włącznie z karą śmierci? – pytam. – Raczej zamknięcie w bunkrze czy głodowe dni. Ale miałyśmy wtedy tak wycieńczone organizmy, że wiele z nas by przy takich karach umarło – wyjaśnia spokojnym tonem pani Maria.
Józefa Kantor urodziła się w 1896 roku w Tarnowie. Była ciocią słynnego artysty Tadeusza Kantora. Została nauczycielką i w 1922 roku przyjechała do pracy na Śląsk. Była też harcmistrzynią. – Tyle lat mieszkała w Katowicach Szopienicach, że nawet nabrała śląskiego akcentu – śmieje się była więźniarka Anna Kulinicz. 18 maja byłe więźniarki Ravensbrück spotkają się na Jasnej Górze w dorocznej pielgrzymce wymyślonej przez Ziutę Kantor.

Drużyna wśród zagłady
Jest listopad 1941 roku. Józefa Kantor trafia do Ravensbrück. To straszne miejsce. Kominy krematorium rzygają gryzącym dymem. Prochy tysięcy rozstrzelanych i zmarłych z udręczenia więźniarek Niemcy sypią do pięknego jeziora, które rozlewa się obok. Po obozie snują się przeraźliwe chude, wyniszczone ciężką pracą kobiety. Strażnicy mogą je mordować choćby dla zabawy.
W tej przerażającej chwili Józefa wpada na pomysł, żeby założyć w obozie… drużynę harcerską. Szybko znajduje trzy pierwsze harcerki. – Zaczęłyśmy wywiad harcerski. Każda z nas wyszukiwała harcerki, opierając się na własnej obserwacji – wspominała Ziuta po latach. – Rozpoznawałyśmy je po postawie i zachowaniu wobec innych współwięźniarek. Prawie nigdy nie zdarzyła się pomyłka – stwierdziła.
W ciągu kilku dni drużyna jest zorganizowana. Ma nazwę: „Mury”. Harcerki mają obowiązek promieniować pogodną i pełną opanowania postawą na otoczenie. Mają zbierać wiadomości z zewnątrz, które czasem przenikają do obozu, i szerzyć je wśród więźniarek. Pomagają chorym i staruszkom, które są zagubione i bezradne. – Miałyśmy różne zadania: ratowanie koleżanek od depresji, organizowanie lekarstw i żywności przez druhny pomagające w kuchni i w pracach polowych, naukę alfabetu Morse’a, poznawanie przyrody – wspomina w książce „Zwyciężyły wartości” harcerka „Murów” Katarzyna Mateja. Józefa Kantor organizuje swoim druhnom nawet… harcerskie biegi. Wszystko oczywiście jest tajne.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy