Nowy numer 17/2024 Archiwum

PIN do Triduum

Z Andrzejem Lampertem rozmawia Marcin Jakimowicz

Marcin Jakimowicz: Należysz do grupy facetów, którym biją brawo. Czy łatwo Ci przyjąć Jezusa, który na kolanach myje uczniom stopy?

Andrzej Lampert: – Uczę się Go przyjmować. Z dnia na dzień. Ale niełatwo przyjąć tak pokornego Boga. Nie potrafię sobie wyobrazić Jezusa, który umywa mi nogi. Wszystko przede mną… To proces związany z nawróceniem. Pierwszy obraz Boga, który nosiłem w sercu, to sędzia, Ktoś, kto grozi palcem i karze za grzechy. Miałem zresztą ogromny problem z obrazem Boga. Bardzo dotknęły mnie słowa Jezusa: „Kto widzi Mnie, widzi Ojca”. Mogłem wyobrazić sobie twarz Jezusa, a przez nią niejako spojrzeć w oczy samemu Bogu. Rekolekcje ignacjańskie, z których wróciłem przed tygodniem, pozwoliły mi kolejny raz doświadczyć dziecięctwa Bożego. To dla mnie najtrudniejsze: poczuć się dzieciakiem Boga. Miałem ogromne problemy, gdy słyszałem, jak ktoś mówił obok mnie: „Tato”, „Tatusiu”. Było to dla mnie niezrozumiałe, infantylne. Nie rozumiałem źródła tej ufności.

Otwarcie opowiadasz o tym, że nie wyobrażasz sobie życia bez Eucharystii. Wielu Twoich rówieśników omija niedzielne Msze szerokim łukiem…

– Wiedziałem, że kiedy wejdę na pewne tory, muszę trzymać się Mszy i sakramentów. Bez nich nie ma życia. To nie jest dla mnie pusty slogan. Nie jestem herosem, widzę swą wielką nędzę, a Eucharystia jest dla mnie pokarmem. Bez niej usechłbym jak trawa. Jestem w drodze. To jest tak jak w akcie strzelistym: „Boże, choć Cię nie pojmuję, jednak…”. Gdy w niedzielę jestem na trasie, idę na Mszę. Ludzie, z którymi współpracuję, już się do tego przyzwyczaili.

Nie spotykasz się z szyderką? Ironicznymi uwagami?

– Nie. Na Eucharystii staram się wtopić w tłum, być anonimowy. A nawet jeśli mnie ktoś rozpozna, to raczej słyszę ciepłe słowa: „Cieszę się, że jesteś”. Staram się nie prowokować ludzi swoim zachowaniem, by ktoś nie zarzucił mi, że to wszystko to jedna wielka „lanserka”. Odkrywam stopniowo, że można być normalnym człowiekiem, chrześcijaninem i żyć w nieświętej branży. Ratują mnie Msza, sakramenty, wspólnota.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz

Dziennikarz działu „Kościół”

Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.

Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza