Nowy numer 17/2024 Archiwum

Pocztówka z Lublina

Polityczny wątek „Volty” niczym nas nie zaskoczy, bo reżyser serwuje toporny dowcip i humor rodem z telewizyjnych kabaretów.

Czy twórca kilku znakomitych, dzisiaj już kultowych komedii najlepsze lata swojej filmowej biografii ma już za sobą? W latach 80., w czasach ponurej przestrzeni ówczesnego schyłkowego PRL-u, komedie Juliusza Machulskiego biły rekordy popularności. „Vabank”, „Seks­misja” czy „Kingsajz” wchodziły na ekrany w zupełnie innej rzeczywistości i praktycznie nie miały konkurencji. W kinach co prawda panowała posucha, ale o sukcesie tych filmów decydowały walory artystyczne. Reżyser, korzystając ze sprawdzonych wzorów światowego kina, potrafił je twórczo przetransponować na polskie realia. Znakomity scenariusz, żywa akcja i jej zaskakujące zwroty, wyraziste sylwetki bohaterów, tworzone na ekranie przez najlepszych polskich aktorów – w tym Witolda Pyrkosza i Jana Machulskiego, ojca reżysera – a także, co przecież w komedii najważniejsze, inteligentny humor i znakomite dialogi stały się wyznacznikami jego twórczości. Wiele powiedzeń z tych filmów weszło do powszechnego użytku. Większość obrazów zgrabnie łączyła wątki sensacyjne z komediowymi. Na filmy Machulskiego po prostu się czekało, a i dzisiaj ogląda się je z przyjemnością. W latach 90. hitem stał się „Kiler” z rewelacyjną kreacją Cezarego Pazury. Później przyszły lata chudsze, chyba tylko w „Vinci” z 2004 r. można było odnaleźć ślady talentu reżysera. Kompletną porażką była natomiast koszmarna „AmbaSSada”.

Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Dziennikarz działu „Kultura”

W latach 1991 – 2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk. Jego obszar specjalizacji to film, szeroko pojęta kultura, historia, tematyka społeczno-polityczna.

Kontakt:
edward.kabiesz@gosc.pl
Więcej artykułów Edwarda Kabiesza