To opowieść niewigilijna. Bo „głodnego nakarmić” trwa cały rok, nie tylko od święta.
Pan Edmund, ubrany czysto i nienagannie, za dziesięć dwunasta czeka przed drzwiami jadłodajni. Od kilku lat jest bezdomny. Ma 76 lat. – Kilkadziesiąt lat pracy w pekaesie, potem na roli. A potem w rodzinie się pogmatwało, straciłem wszystko. I tak czasem bywa – mówi smutno pan Edmund. I dodaje, że ma małą emeryturę, ale większość pieniędzy idzie na leki. Wynajmował maleńki pokoik. Teraz mu go wypowiedzieli. I tuła się po kolegach. Jest coraz trudniej…
Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.