Nowy numer 18/2024 Archiwum

Samoloty, które giną

Jak to możliwe, że w czasach, gdy prywatność jest towarem deficytowym, gdy dzięki technologiom cyfrowym każdemu można zajrzeć do kieszeni, bez śladu ginie samolot z setkami ludzi na pokładzie? Ostatnia katastrofa samolotu AirAsia znowu wzbudziła dyskusję na temat bezpieczeństwa lotów.

Bezpieczeństwa, które – i to warto powiedzieć już na samym początku – jest bardzo wysokie. Samolot jest najbezpieczniejszym środkiem transportu. I być może także stąd wynika tak duże zainteresowanie medialne każdą lotniczą katastrofą. Drugim powodem jest pewnie to, że gdy ta już się zdarzy, zwykle giną jednocześnie dziesiątki ludzi. Co prawda codziennie znacznie więcej ludzi ginie w wypadkach samochodowych niż przez cały rok w katastrofach lotniczych, ale w przypadku tych pierwszych ofiary są „rozproszone” i bardziej anonimowe. W efekcie wykreowany zostaje nierzeczywisty obraz sytuacji, w którym samoloty są niebezpieczne.

Co więcej, w tym przypadku mamy do czynienia z pewnym paradoksem. Mówi się bowiem, przy każdej możliwej okazji, że samoloty trzeba wyposażać w dodatkowe systemy bezpieczeństwa czy w urządzenia umożliwiające wymianę danych ziemia–powietrze non stop, po to, by latanie było jeszcze bezpieczniejsze. Tymczasem takie systemy nie są wdrażane, bo latanie już jest bardzo bezpieczne. Mogłoby oczywiście być jeszcze bezpieczniejsze. Ale tutaj wchodzimy na dość grząski grunt statystyki. Ile pieniędzy trzeba wyłożyć, by uratować potencjalnie życie pasażera samolotu? I czy taka inwestycja opłaca się? Zanim jednak o tym, kilka słów o samych katastrofach. Te zdarzają się rzadko. Rocznie na całym świecie jest zaledwie kilka dużych (a przez to głośnych) katastrof samolotów. Tymczasem każdego dnia rejsy odbywa ich kilkadziesiąt tysięcy. Tylko narodowy przewoźnik Niemiec, firma Lufthansa, obsługuje każdego dnia 3000 połączeń.

Wśród wszystkich katastrof bardzo niewielki procent kończy się... znakiem zapytania. Niezmiernie rzadko zdarza się, że samolot ginie bez śladu. Równie rzadko jego szczątki (część szczątków) zostają znalezione, ale przepadają czarne skrzynki. Takich przypadków – jak wynika ze statystyk, które organizacja Aviation Safety Network prowadzi od 1948 roku – w historii lotnictwa cywilnego jest zaledwie 100. Warto jednak dodać, że w tych statystykach są samoloty, które na pokład zabierają od 14 pasażerów, a nie tylko giganty, które zabierają ponad 100. Najwięcej zaginięć zdarzało się dawniej, z czasem takich przypadków jest coraz mniej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Tomasz Rożek

Kierownik działu „Nauka”

Doktor fizyki, dziennikarz naukowy. Nad doktoratem pracował w instytucie Forschungszentrum w Jülich. Uznany za najlepszego popularyzatora nauki wśród dziennikarzy w 2008 roku (przez PAP i Ministerstwo Nauki). Autor naukowych felietonów radiowych, a także koncepcji i scenariusza programu „Kawiarnia Naukowa” w TVP Kultura oraz jego prowadzący. Założyciel Stowarzyszenia Śląska Kawiarnia Naukowa. Współpracował z dziennikami, tygodnikami i miesięcznikami ogólnopolskimi, jak „Focus”, „Wiedza i Życie”, „National National Geographic”, „Wprost”, „Przekrój”, „Gazeta Wyborcza”, „Życie”, „Dziennik Zachodni”, „Rzeczpospolita”. Od marca 2016 do grudnia 2018 prowadził telewizyjny program „Sonda 2”. Jest autorem książek popularno-naukowych: „Nauka − po prostu. Wywiady z wybitnymi”, „Nauka – to lubię. Od ziarnka piasku do gwiazd”, „Kosmos”, „Człowiek”. Prowadzi również popularno-naukowego vbloga „Nauka. To lubię”. Jego obszar specjalizacji to nauki ścisłe (szczególnie fizyka, w tym fizyka jądrowa), nowoczesne technologie, zmiany klimatyczne.

Kontakt:
tomasz.rozek@gosc.pl
Więcej artykułów Tomasza Rożka