Musiał być niezwykle fascynujący, skoro został wybrańcem serca najpiękniejszej córki Izraela.
Biblia nazywa go sprawiedliwym, a w judaizmie pierwszego stulecia określano tak ludzi skrupulatnie przestrzegających 613 przykazań Tory.
Kiedy Józef recytował przejmujący do szpiku kości 53. rozdział Księgi Izajasza, opisujący cierpiącego Sługę Jahwe: „Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści”, doskonale wiedział, o Kim opowiada. Ten porażający opis nie bez przyczyny rozpoczyna się od pytania: „Któż uwierzy temu, cośmy usłyszeli?”. On uwierzył.
Wychowywałem się przy parafii św. Józefa, między hutą Kościuszko, trucicielką – cynkownią Silesia a kopalnią Gottwald i od dziecka słyszałem, że jest robotnikiem. Pachniało proletariacko. Dopiero po latach odkryłem, jaki potencjał kryje się w tym uświęcającym pracę określeniu. Ale i tak bliższy mi jest termin „Oblubieniec”. Zawiera w sobie ogromny emocjonalny ładunek.
Józef był wybrańcem najpiękniejszej córki Izraela, która została wybrana na Matkę Bożego Syna. A skoro zakochała się w nim po uszy, musiał być niezwykle fascynujący i nie przypominał raczej swych wyrzeźbionych po wiekach podobizn zgrzybiałych starców pochylających się nad betlejemskim żłóbkiem.
Przedziwne, że to on został głową Świętej Rodziny – był przecież wśród tych trojga jedynym grzesznikiem. I mały Jeszua, i jego niepokalanie poczęta Matka zostali oddani w opiekę najmniej doskonałego z całej trójki! Jak bardzo zaufał mu Najwyższy, skoro powierzył swego Syna człowiekowi, który utrzymywał Świętą Rodzinę pracą własnych rąk? My Boss is a jewish carpenter – głosiła naklejka na futerale gitary jednego z bohaterów książki „Radykalni”. „Mój Pan jest żydowskim stolarzem”. Józef z zawodu był cieślą, słowo to jest jednak bardzo pojemne i mogło oznaczać również architekta, kogoś wykształconego, darzonego przez mieszkańców Nazaretu ogromnym szacunkiem.
Jego imię oznacza „Boga, który pomnoży” – i rzeczywiście dom Józefa był źródłem niezliczonych łask. „Czy jego ojcowskie serce wieczorami w godzinie uświęcenia drżało, zgadując, że aby uwolnić niewolników, nieuniknione jest złożenie w ofierze tego małego chłopca?” – pytał brat Efraim w książce pt. „Jezus, Żyd praktykujący”. „Józef, przepełniony intuicją, natchniony człowiek, bez wątpienia dużo wcześniej doświadczył objawienia tajemnicy i cierpienia, i chwały, która miała wypełnić się na krzyżu”.
Ewangelie poświęcają mu 26 wierszy, a jego imię pada w nich 14 razy. Nie znamy ani jednego jego słowa. „Jego milczenie nie było brakiem komunikacji. Nie było mutyzmem. Nie było afazją, jak w przypadku Zachariasza” – wyjaśnia ks. prof. Mariusz Rosik. „Było przestrzenią czynioną świadomie na słuchanie słowa Bożego. W takiej samej gotowości i milczeniu trwał Jezus prowadzony na mękę. Również On »nie otworzył ust swoich«. Może nauczył się tego właśnie od Józefa?”.
W 1621 roku Grzegorz XV uczynił wspomnienie 19 marca obowiązkowym dla całego Kościoła, a po 249 latach Pius IX ogłosił św. Józefa patronem Kościoła.
Marcin Jakimowicz
Urodził się w 1971 roku. W Dzień Dziecka. Skończył prawo na Uniwersytecie Śląskim. Od 2004 roku jest dziennikarzem „Gościa Niedzielnego”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – poruszające wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem „Dzikim”. Wywiady ze znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznawali się do wiary w Boga stały się rychło bestsellerem. Od tamtej pory wydał jeszcze kilkanaście innych książek o tematyce religijnej, m.in. zbiory wywiadów „Wyjście awaryjne” i „Ciemno, czyli jasno”.