Ćwiczenia Duchowe na Wielki Post 2024

W czasie tegorocznego Wielkiego Postu zapraszamy Was do Jezusowej Szkoły Modlitwy. Oprócz katechez i wywiadów, proponujemy Wam cotygodniową medytację według metody ignacjańskiej. Na czym polega i w jaki sposób korzystać z punktów do modlitwy?

Jesteśmy stworzeni z miłości i do miłości. A miłość najpełniej realizuje się w relacjach. Owszem, jak powietrza potrzebujemy wspólnoty, innych ludzi, którzy nam towarzyszą, wspierają i inspirują. Nie da się przeżywać relacji z Bogiem w oderwaniu od relacji z innymi ludźmi. Potrzebujemy jednak momentów, w których spotykamy się sam na sam z Bogiem, żeby spędzić z Nim trochę czasu, opowiedzieć o tym, co mamy w sercu i wsłuchać się w Jego głos. Krótko mówiąc, żeby porozmawiać z Nim – jak ujmował to św. Ignacy Loyola – „jak przyjaciel z przyjacielem”. Dlatego nawet najlepsze konferencje, rolki, artykuły i książki, choć pomocne, nie zastąpią bezpośredniego kontaktu z Bogiem. 

No dobrze, ale jak wejść w kontakt z Bogiem? Kiedy my do Niego mówimy, wierzymy, że nas słucha. Z tym jeszcze łatwo się zgodzić. Ale jak usłyszeć Jego głos, jeśli nie jest się św. Faustyną, albo jakimś innym wielkim mistykiem? 

Z pomocą spieszy nam tutaj św. Ignacy Loyola. Ten XVI-wieczny baskijski rycerz, w okresie swojego nawracania się, zbierał, kompilował i przerabiał po swojemu różne sposoby modlitwy i duchowe ćwiczenia popularne w jego czasach. Następnie proponował odprawianie ich różnym ludziom i słuchał. jakie efekty to przynosi, po czym wprowadzał dalsze modyfikacje do swojego autorskiego programu ćwiczeń duchowych. W ten sposób stworzył prostą (choć wymagającą) metodę, która już od ponad 500 lat prowadzi ludzi do osobistego spotkania z Bogiem. Choć najbardziej spektakularne i przemieniające życie owoce przynosi odprawienie całych „Ćwiczeń duchowych” (w Polsce zwykle nazywanych po prostu rekolekcjami ignacjańskimi), czyli ok. 30 dni w milczeniu, przy kilku godzinach modlitwy dziennie i indywidualnych rozmowach z towarzyszem duchowym, to nawet jedna medytacja według metody św. Ignacego pozwala doświadczyć spotkania twarzą w twarz ze Stwórcą. 

W tym Wielkim Poście zapraszam zatem do pomodlenia się po ignacjańsku. Nawiązanie (lub odświeżenie) osobistej przyjaźni z Panem Jezusem w tych tygodniach zaowocuje głębszym przeżyciem tych najważniejszych dni w roku, kiedy po raz kolejny w liturgii będziemy towarzyszyć Mu w Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu.  

METODA
Z czasem metoda personalizuje się i każdy, kto się nią posługuje, robi to nieco inaczej, zachowując tylko pewne kluczowe elementy. Jeśli jednak będzie to twój pierwszy kontakt z tą formą modlitwy, to zachęcam do trzymania się poniższego schematu. Jeżeli masz już wypracowany swój własny styl, to przypomnę tylko, żeby wiernie go realizować. W tej modlitwie naprawdę dużo się dzieje. Jednak rutyna tworząca jej ramy jest elementem, którym Duch Święty lubi się posługiwać. Dlaczego tak jest? Nie mam pojęcia. Z praktyki własnej modlitwy i towarzyszenia innym powiem tylko, że tak to działa. 

  • Zanim rozpoczniesz modlitwę, przeczytaj spokojnie fragment Ewangelii, który będzie treścią twojej medytacji, oraz proponowane wprowadzenie. Podkreśl sobie momenty, które cię w jakiś sposób zatrzymały, zastanowiły, poruszyły.
  • Znajdź sobie spokojne i ciche miejsce, w którym czujesz się dobrze. To może być twój pokój, ulubiony „kącik do modlitwy”, lub pobliski kościół. 
  • Przed rozpoczęciem modlitwy zatrzymaj się na chwilę w obecności Pana Boga. Wyobraź sobie jak patrzy na ciebie z miłością, jak cieszy się na to spotkanie z tobą. Możesz też wziąć kilka spokojnych oddechów, uświadomić sobie własne ciało, zatrzymać na chwilę przy doznaniach w ciele i bodźcach, jakie docierają do ciebie z zewnątrz: dźwięki, obrazy, zapachy. Odkryj ciszę, która jest w głębi twojego serca. 
  • Na samą modlitwę warto poświęcić od 30 do 45 minut. O czasie modlitwy zadecyduj przed jej rozpoczęciem i trzymaj się tego postanowienia.  
  • Znajdź wygodną pozycję, w której będziesz w stanie spędzić zakładany czas modlitwy. Doświadczenie wskazuje, że – może trochę wbrew pozorom – najlepiej sprawdza się siedzenie z prostym kręgosłupem, bez opierania się plecami o oparcie. Może to być stołeczek medytacyjny (o ile jest się już do niego przyzwyczajonym) lub zwyczajne krzesło, ławka etc. Prosty kręgosłup jest bardzo ważny, bo jest zdrowy i bezpieczny dla naszego ciała i umożliwia poprawne oddychanie, które dobrze dotlenia mózg. 
  • Medytując angażuj całą wyobraźnię, inteligencję, pamięć, uczucia, emocje. Staraj się zobaczyć jak najwięcej szczegółów medytowanej sceny, otoczenia, ubioru postaci, ich wyraz twarzy, a nawet zaangażować inne zmysły. Kiedy przychodzą rozproszenia, łatwiej dzięki temu wrócić do modlitwy. Poza tym jest to jakaś forma ewangelizacji naszej wyobraźni. Tak czy inaczej, samo dobro.
  • Ważne jest wyrażenie prośby o owoc modlitwy. Będzie ona zasugerowana we wprowadzeniu, ale jeśli czytając tekst Ewangelii i kolejne punkty poczujesz, że rodzi się w tobie inne pragnienie – nie bój się o to prosić. W trakcie modlitwy warto co jakiś czas wrócić myślą do tej prośby, żeby zweryfikować, czy te nasze rozważania przybliżają mnie do realizacji tego owocu czy nie. To naprawdę wpływa na owocność medytacji.
  • Kiedy coś cię zatrzyma lub poruszy, trwaj przy tym tak długo, jak odczuwasz „wewnętrzny smak”, bo właśnie to, a nie wielość doświadczeń, „zadowala i nasyca duszę”, jak mówi św. Ignacy. Dopiero kiedy „wyczerpiesz” jeden wątek, przechodź dalej. Nie musisz przerobić wszystkich punktów. Może Pan Bóg chce się z tobą spotkać tylko w jednym z nich, albo nawet w jednym zdaniu, które cię poruszy. Nie spiesz się i nie bój, jeśli nie uzyskasz odpowiedzi na wszystkie pytania. Smakując wątki, które cię dotykają, pozwalasz, by Duch Święty działał w miejscach, które są w tobie w tym momencie najważniejsze. I o to chodzi. 
  • Na koniec medytacji poświęć parę chwil, żeby porozmawiać z Panem Bogiem „jak przyjaciel rozmawia z przyjacielem”. Możesz opowiedzieć mu o tym, co było dla ciebie ważne, za co czujesz wdzięczność lub jakie wątpliwości zrodziły się w tobie. To dobry moment, żeby postawić Bogu pytania jakie pojawią się w twojej głowie. Spróbuj wsłuchać się w to, co On może chcieć ci powiedzieć. Możecie też po prostu trwać przez chwilę w milczeniu. Między przyjaciółmi cisza nie jest niezręczna, przeciwnie – kwitnie w niej bliskość. 
  • Na sam koniec możesz odmówić spokojnie modlitwę „Ojcze nasz”, lub jakąś inną. Zwykle będzie ona zasugerowana we wprowadzeniu.  
  • Po zakończeniu modlitwy, możesz zrobić sobie herbatę, kawę, kakao, czy cokolwiek innego, i po kilku minutach dokonać ewaluacji tej modlitwy. Jak się po niej czuję? Jakie emocje mi towarzyszą? Jakie treści były dla mnie najważniejsze? Na ile udało mi się trzymać metody? Czy zewnętrzne okoliczności sprzyjały mi czy przeszkadzały, więc powinienem zmienić miejsce na przyszłość? Najważniejsze wnioski warto zapisać sobie w dzienniku duchowym, albo po prostu prywatnym notesie. 

Przeczytaj: Medytacje na kolejne niedziele Wielkiego Postu

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Dominik Dubiel SJ